Według źródeł, na które powołuje się strona, lekarzowi zostaną postawione zarzuty, "prawdopodobnie nieumyślnego zabójstwa". TMZ pisze jednak, że będzie trudno udowodnić mu winę, bo "nie złamał żadnego prawa, dostarczając propofol Jacksonowi".

Reklama

Murray przez ostatnie lata życia Jacksona była jego osobistym lekarzem i podczas przesłuchań przyznał, że wstrzykiwał mu bardzo silny środek uspokajający propofol, by ułatwić piosenkarzowi zaśnięcie.

Jackson zmarł 25 czerwca w swojej rezydencji w Los Angeles. Cierpiącemu na bezsenność piosenkarzowi lekarz podał wówczas propofol i dwa leki nasenne. Propofol, zazwyczaj używany w operacjach, powoduje trudności z oddychaniem i po jego podaniu pacjent wymaga stałego nadzoru.

Kiedy lekarz Jacksona zorientował się, że nie odpowiada on na bodźce, rozpoczął gorączkowe próby reanimacji, jednak król popu zmarł dwie godziny później, nie odzyskawszy przytomności. Autopsja stwierdziła ostre zatrucie organizmu lekami, a zwłaszcza propofolem.

Reklama