Dziś w poznańskiej synagodze rozpocznie się Tzadik Poznań Festiwal. W ciągu dwóch dni trwania imprezy publiczność będzie mogła uczestniczyć w prezentacjach filmów dokumentalnych o Zornie i awangardowej reżyser Marii Menken, performance’u poetyckiego z udziałem Ewy Lipskiej, Ryszarda Krynickiego, Piotra Matywieckiego oraz Mateusza i Marka Pospieszalskich, a także w spotkaniu z Agnieszką Sabor, autorką książki "Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek". To wszystko jednak tylko dodatek do dania głównego, którym będą koncerty wykonawców związanych z nowojorską wytwórnią płytową Tzadik Records. Od czwartku do soboty wystąpią m.in. Avant klezmerski - kwartet Zakarya, Jarosław Bester i jego Quartet oraz John Zorn ze sztandarowym projektem Tzadika - zespołem Masada.
Działalność Zorna od prawie 30 lat budzi żywe emocje. Od początku toczy się wokół niego spór dotyczący tego, czy uznać go za geniusza, czy hochsztaplera. Rocznie wydaje po kilka płyt, pisze poważne utwory klasyczne, gra klezmerski jazz. Uprawia rocka i muzykę improwizowaną. Cztery lata temu, by z okazji swoich 50. urodzin zaprezentować na scenie wszystkie swoje muzyczne wcielenia, przez miesiąc występował w w nowojorskim klubie "Tonic", codziennie grywając z innymi muzykami.

Krytycy uważają go za symbol postmodernizmu w sztuce. Zorn jednak zdecydowanie temu zaprzecza. "Nie interesują mnie pastisze" - mówi. "W moich utworach jest dużo sprytu i poczucia humoru, ale w żadnym wypadku nie ma ironii. Po prostu łączę ze sobą wszystkie wpływy obecne w moim życiu. Tak jak robili to Beethoven, Schoenberg czy Bach".

Utarło się, że najlepszym strażnikiem legendy Zorna jest on sam. Lubi opowiadać, jak to przez całe lata żył za marne grosze, które dostał w spadku od rodziców. Kradł płyty, mieszkał w piwnicy i jadł tylko ziemniaki. Cały swój czas poświęcał graniu i komponowaniu. Jego występy w loftach często budziły konsternację, bo Zorn potrafił na przykład na scenie przecinać piłą podręczniki albo obierać kapustę przed mikrofonem. Tak hartowały się jego nierzadko szokujące koncepcje muzyczne, który realizuje do dziś, nie oglądając się na opinie innych. Muzyczny nonkonformizm Zorna odbił się na wynikach sprzedaży jego płyt.

Zorn jednak ani myśli poddać się regułom rynku i zmniejszać podaż. Tym bardziej że jak każdy geniusz cierpi na nadprodukcję. W ciągu 12 lat istnienia prowadzona przez niego oficyna Tzadik Records wydała przeszło 400 płyt, oscylujących między jazzem, rockiem, awangardą oraz muzyką klezmerską i improwizowaną. Nie wszystkie nagrał jej założyciel i guru, ale na każdej odcisnął wyraźne piętno. W barwach Tzadika Zorn stał się duchowym guru nowego ruchu "radical jewish culture" i m.in. za sprawą wielopłytowego projektu "Masada" oraz koncertów w klubie "The Tonic" (obecnie "The Stone") zupełnie odmienił obraz muzyki jazzowej.

W zeszłym roku Zorn, odbierając zaszczytne stypendium Fundacji MacArthura, dołączył wreszcie do panteonu takich legend jazzowej awangardy jak Ornette Coleman, Cecil Taylor czy Anthony Braxton i oficjalnie został uznany za jedną z najważniejszych osobowości współczesnej muzyki. Podczas poznańskiego Tzadik Festiwal zapewne przekonamy się, że ani myśli osiąść na laurach.








Reklama