Gdy w 1983 roku Mullova otrzymała prawo stałego pobytu w USA, była już laureatką prestiżowych konkursów im. Jeana Sibeliusa oraz Piotra Czajkowskiego. Jej styl ożywiał najlepsze cechy rosyjskiej szkoły wiolinistycznej: pełne brzmienie, zmysł dramaturgiczny i głęboką emocjonalność. Niebanalne były też jej fascynacje: od początku upodobała sobie barok i szybko zachwyciła świat epokowymi interpretacjami Bacha.
Najpierw musiała jednak uwolnić się od roli kulturalnego towaru eksportowego imperium. W tym celu podczas fińskiego tournee wyeksportowała... samą siebie. Udając przed KGB upojenie alkoholowe, przedostała się do granicy szwedzkiej. Tu czekała niestety przykra niespodzianka: obowiązujące prawo skazywało ją na deportację. Życzliwy oficer policji pozwolił jej jednak przeczekać medialną wrzawę w prowincjonalnym hoteliku, by w dogodnym momencie poprosiła o azyl w ambasadzie amerykańskiej.
Mullova zaskoczyła wolny świat niespotykaną wszechstronnością repertuarową: z równym powodzeniem sięgała po skrzypcowy kanon XIX oraz XX wieku. Do pierwszej, barokowej, pasji powróciła na przełomie stuleci, włączając się w ruch wykonawstwa muzyki dawnej. Brzmienie jej Stradivariusa wyśmienicie komponowało się z historycznym instrumentarium Orkiestry XVIII Wieku oraz włoskiego Il Giardino Armonico. Z tym ostatnim zespołem nagrała bestsellerowe interpretacje koncertów Vivaldiego, których wybór, obok dzieł Bacha, Tessariniego i Leclaira usłyszeć można będzie w Warszawie.
Wiktoria Mullova, Il Giardino Armonico
3.10, Filharmonia Narodowa w Warszawie
Viktoria Mullova mogłaby przejść do historii jako autorka wyjątkowo spektakularnej ucieczki z byłego ZSRR. Zapamiętana zostanie jednak jako jedna z najwybitniejszych skrzypaczek przełomu wieków. W najbliższą środę wystąpi w warszawskiej Filharmonii Narodowej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama