Dziś żona Romana Polańskiego po raz trzeci zaśpiewa w Polsce w Klubie Palladium. Pierwszy koncert artystki w Polsce podczas wręczenia nagród miesięcznika "Machina", niestety, zakończył się porażką. Nie tylko dlatego, że podczas występu sala sukcesywnie pustoszała. Również zespół nie brzmiał szczególnie oryginalnie, a Seigner brakowało scenicznej charyzmy i wyraźnie nie radziła sobie wokalnie. Czarę goryczy przelała nieudolna gitarowa wersja słynnej „Kołysanki” Komedy do filmu "Dziecko Rosemary", który wyreżyserował jej mąż Roman Polański.

Reklama

Aktorek, którym marzy się kariera wokalistek, nigdy nie brakowało, czy były to niezapomniane Brigitte Bardot i Marylin Monroe czy obecnie Juliette Lewis jako Juliette and the Licks oraz Scarlett Johansson zapowiadająca współpracę z legendarnym Jesus & Mary Chain. Te przypadki tylko obnażają pewne mechanizmy show-biznesu oraz pokazują podwójne życie gwiazd. "Wszyscy wokaliści są bardzo podobni do siebie, wyglądają tak samo i śpiewają tak samo - przyznaje Seigner. -Dlatego mnie interesuje coś więcej, ważna jest osobowość artysty”.

Trudno nie zgodzić się z aktorką, która jest uwielbiana we Francji ze role w filmach "Frantic" i "Gorzkie gody", a niedawno też w "Niczego nie żałuję" o Edith Piaf. Do tego ma doskonały gust muzyczny, bo powołuje się na Rolling Stones, The Stooges i Velvet Underground, a na zdjęciach stylizuje się na ikonę nowjorskiej bohemy Nico. Niestety, na tym pomysł na debiutnacki album się kończy.

W wywiadach Emmanuelle przyznaje, że nie zagrała jeszcze życiowej roli w kinie i bardzo liczy na powodzenie na scenie. Z przyczyn oczywistych na razie może liczyć na zainteresowanie tylko we Francji i w Polsce. Może podczas czwartkowego koncertu w klubie Palladium polska publika okaże się dla niej łaskawsza.

Reklama



5 października, Ultra Orange & Emmanuelle, warszawski Klub Palladium, godz. 20