W czasie tegorocznych wakacji banda 12 nowojorczyków jak w cygańskim taborze przejechała przez pół Europy. Muzycy Beirut uzbrojeni w trąbki, akordeon, gitarę, mandolinę, skrzypce i przeszkadzajki bawili publiczność na festiwalach w Hiszpanii, Francji, a nawet w Rosji i Polsce. Gdziekolwiek się pojawili, od razu kupowali publiczność żywiołowymi występami, podczas których wspólnie grali, śpiewali i tańczyli jak na dobrym weselu. Nikt nie spodziewał się, że nawet Amerykanie mogą poczuć bałkańskiego ducha!

Reklama

O Zachu Condonie, liderze tej formacji, zrobiło się głośno dwa lata temu głównie wśród blogerów. Kiedy swoje pierwsze utwory zamieścił w sieci, nikt nie mógł uwierzyć, że nie nagrała ich jakaś nieznana cygańska orkiestra, tylko 18-letni muzyk na komputerze w swojej sypialni. Inspiracją dla niego były filmy Kusturicy oraz muzyka Bobana Markovicia czy Taraf de Haidouks, którą odkrył u swoich rówieśników na wakacjach we Francji. Jego muzyka natychmiast spodobała się fanom nowego folku, którzy słuchali formacji Devotchka czy Hawk and a Hacksaw, oraz zwrócił uwagę mediów na środowiska emigrantów ze wschodniej Europy w Nowym Jorku.

Miasto to zawsze było tyglem kulturowym, w którym ukształtowała się na przykład scena "radykalnej kultury żydowskiej". Uchodźcy z dawnej Jugosławii, Rumunii, Węgier, Turcji i Środkowego Wschodu oraz entuzjaści muzyki ludowej podtrzymują tradycję bałkańską. Na festiwalach Golden Festival czy New York Gypsy Festival repertuar weselny grają kilkuosobowe składy Zagnut Cirkus Orkestar czy Zlatne Uste Balkan Brass Band. Niewiele odstają one poziomem od zespołu Gorana Bregovicia czy No Smoking Orchestra Emira Kusturicy, którzy obecnie odcinają kupony od dawnych sukcesów i realizują wielkie opery.

Schedę po nich przejmuje na razie wąsaty, rubaszny i nieokrzesany ukraiński punkowiec Eugene Hutz. Po latach tułaczki z zespołem Gogol Bordello odkryła go Madonna. Charyzmą Iggy’ego Popa i aparycją Borata nawet zdominował ich wspólny występ na stadionie Wembley w ramach Live Earth. Fenomen swojej muzyki na płycie "Super Taranta" opisał w piosence "American Wedding", porównując sztywne amerykańskie wesele z kilkudniowym szaleństwem, na którym wódka leje się strumieniami.

Reklama

Jednak bałkańska muzyka to nie tylko biesiadna zabawa, ale oryginalny rytm, melodyka i aranżacje. Korzystają z tego artyści grający funk, rock, house czy hip-hop w Niemczech, Anglii, we Francji czy w Izraelu. Jak mówi członek izraelskiego Balkan Beatbox Tamir Muskat: "To jest ścieżka dźwiękowa dla miejskich imigrantów". Tytułem najnowszej płyty "Nu - Med", czyli "New Mediterranee", grupa nawołuje do uchwycenia współczesnego ducha krajów wokół basenu Morza Śródziemnego. Bo muzyka bałkańska wciąż rozwija się w naturalny sposób, jak przez lata z podróżującymi po świecie Cyganami.

Na płycie "Flying Club Cup" Zach Condon również postarał się wzbogacić formułę swojej muzyki o nawiązania do chanson Jacques’a Brela oraz skorzystał z pomocy Owena Palletta związanego z Arcade Fire. Dzięki temu jego utwory są jeszcze bardziej melodyjne, a w bogatych aranżacjach pozostały wschodni koloryt i melancholia. To pozycja dla prawdziwych wielbicieli muzyki, a nie poszukiwaczy sezonowej mody.