Nowy album Westa "808s & Heartbreak" trafił do sklepów w poniedziałek. 31-letni muzyk zaskoczył nim swoich fanów, gdyż w większości utworów nie rapuje, lecz śpiewa. "Ludzie czasem nie rozumieją prawdziwej sztuki. Ja jednak wierzę w ten album. Nieważne, czy sprzeda się tak dobrze, jak ten ostatni, czy może jeszcze lepiej, ja już czuję, że odniosłem sukces, bo stworzyłem coś, co bardzo mi się podoba" - powiedział w jednym z wywiadów.

Reklama

West, który popularnosc zawdzięcza takim przebojom jak "Gold Digger" i "Stronger", przyznaje, że zmieniając styl, wiele ryzykuje. "Ostatnio dosyć często słuchałem Phila Collinsa, Boya George'a, The Police i Gary'ego Numana, więc zacząłem zupełnie inaczej projektować moje piosenki. Jestem minimalistą i uwielbiam minimalistyczne oraz funkcjonalne wnętrza. Wraz z moją wiedzą o architekturze i projektowaniu wnętrz wzrasta również moja umiejętność projektowania piosenek, które muszą być minimalistyczne, ale i funkcjonalne" - tłumaczy raper, znany z sympatii do pluszowych misiów i ekstrawaganckich modeli okularów.

Płytę "808s & Heartbreak" wypełnia 11 piosenek, w tym jedna wykonana wspólnie z Lil' Waynem. Promuje ją singiel "Love Lockdown". West jest nietypowym raperem. Karierę w branży muzycznej zaczynał jako producent i w odróżnieniu od swoich konkurentów nigdy nie był ulicznikiem. Dotąd jego znakiem firmowym było samplowanie starych soulowych hitów. Za swego największego rywala uważa 50 Centa - panowie nie szczędzą sobie złośliwości. Dwa lata temu Kanye West wystąpił w w Polsce na Heineken Open'er Festival w Gdyni.