Demis Roussos (rocznik 1946) – MySpace.com/Demis Roussos - grecki piosenkarz specjalizujący się w muzyce pop, który szczyty popularności zdobywał w latach 70. Urodził się w Egipcie. Jest znany przede wszystkim ze współpracy z Vangelisem. Największymi przebojami Roussosa były nagrania: „Forever and Ever”, „My Friend the Wind”, „Lovely Lady of Arcadia” oraz „Goodbye My Love Goodbye”. Kilkakrotnie koncertował w Polsce. Do legendy przeszedł jego występ na festiwalu w Sopocie w 1979 roku, gdy artystę przyłapano na śpiewaniu z playbacku, za co musiał zapłacić karę pieniężną. Teraz powraca nową, nawiązującą do rockowych brzmień lat 60. płytą „Demis”.

Reklama

p

malarstwo

Kocham malarstwo, choć niestety nie jestem w tej dziedzinie za grosz utalentowany. Myślę, że muzyka i malarstwo to dwie najbardziej ekspresyjne dziedziny sztuki. Luwr zaś to absolutnie moje ukochane muzeum. Mógłby być nawet moim drugim domem. Spośród malarzy najbardziej przemawiają do mnie Salvador Dali i van Gogh. Nie jestem zbyt zapalonym kolekcjonerem sztuki, ale może się na tym polu rozwinę?

Reklama
podróże

Dzięki mojej pracy, koncertom rozsianym po całym świecie, zwiedziłem jego naprawdę niezły kawałek. I teraz już wiem, że błędem jest poszukiwanie w nowym miejscu tego, co już znamy, co jest oswojone i w jakiś sposób nam bliskie. Nauczyłem się kochać każde miejsce takim, jakim jest. Dzięki temu z każdego odwiedzanego zakątka można mieć dobre wspomnienia, bo nie rozczarowujesz się poprzez swoje głupie oczekiwania. Zawsze staram się pójść do jakiegoś lokalnego muzeum, bo jest ono wyrazem artystycznej mentalności danego kraju, na poznaniu którego mi zależy. W Polsce szczególnie podoba mi się Kraków.

comeback
Reklama

Mój nowy album ma w sobie dużo bluesa i soulu. To płyta z muzyką, która sięga moich muzycznych korzeni i tym sposobem jak klamra spina moje artystyczne życie. Przestałem nagrywać w latach 90., ponieważ uznałem, że jako muzyk nie mam już nic do powiedzenia. Miałem cały czas kontakt z muzyką, koncertowałem po świecie, bywałem w klubach, brałem udział w gościnnych występach innych kapel. Ale nie nagrywałem własnego materiału. W czasie pobytu w Anglii poznałem jednak zespół Little Barrie, który w niesamowity sposób czerpie z vintage dźwięków lat 60. i 70. Połączyliśmy swoje siły i tak powstała płyta „Demis”. Francuski artysta Sebastien Tellier zaproponował mi napisanie na nią piosenki. Ale w związku z tym, że zaplanowałem krążek w stu procentach anglojęzyczny, a jego utwór brzmiał najlepiej po francusku, musiałem odpuścić. Tellier to moim zdaniem świetny kompozytor, szkoda więc, że nasza współpraca nie wypaliła. Ostatecznie jednak jestem bardzo zadowolony z kształtu albumu, który nagrałem.

muzyka

Na szczęście nie słucham tylko tego, co sam skomponuję albo zaśpiewam. Ale też nie dzielę muzyki na gatunki dobre lub złe, ładne lub brzydkie. Uważam, że są albo dobrzy, albo kiepscy ich twórcy. I tyle. Na moich półkach z płytami można znaleźć dosłownie każdy styl muzyczny. Od folku, przez jazz, rocka, muzykę rozrywkową po etniczne melodie relaksacyjne. Jestem wielkim fanem arabskiego muzyka Rachida Tahy, z którym niedawno miałem szansę wspólnie pracować.

Polska

Za każdym razem kiedy byłem w Polsce, czułem coś unikalnego. Ludzie przychodzili na koncerty dla mnie, niezależnie od muzyki, którą aktualnie wykonywałem. Nie dlatego, że akurat popularny jest rock, a po paru latach coś innego. Tu ludzie cenią osobowości. To bardzo budujące.

moda

Słyszałem, że o strojach, w których pokazywałem się w Polsce na festiwalach, szczególnie w Sopocie, było bardzo głośno. Dziś jednak moda nie ma już dla mnie takiego znaczenia jak kiedyś. Muzyka, dźwięki, ja i mój zespół – teraz wiem, że tylko to się liczy na scenie. Oczywiście na co dzień lubię ciekawe ubrania, mam słabość do dobrych tkanin. Jednak te wypasione i udziwnione kostiumy sceniczne już mnie nie interesują.

rozrywki

Uwielbiam gotować, lecz w wolnych chwilach stawiam przede wszystkim na sport. Nic mnie tak nie relaksuje i nie pozwala utrzymać się w świetnej formie fizycznej jak pływanie. Ale mam też swoją wielką słabość – piękne kobiety. Gdy jednak zastanawiam się, kim mógłbym być, gdybym nie był muzykiem, chciałbym być szefem kuchni, kulinarnym artystą. Nie jestem fanem eksperymentów, kuchni molekularnej i innych udziwnień. W tej dziedzinie cenię prostotę i naturalność. To daje smak, najchętniej o lokalnym kolorycie. Uważam, że kuchnia jest jak muzyka – nie ma złego jedzenia, tylko kiepscy kucharze.