"Szkoda, że tekstu piosenki, który wydawałby się uniwersalny, nie możemy odnieść do sytuacji polskich mediów" - mówi Jakub Parowicz, menedżer Marii Sadowskiej.<Jest dobrze, bo umiemy żyć, a mogliśmy nie umieć nic> - śpiewa wokalistka w kawałku pochodzącym z wydanej w czerwcu płyty "Spis treści". W przewrotny sposób obrazuje to nieco mroczny teledysk, który - jak tłumaczy Parowicz - miał na celu ukazać nieco inne znaczenie tekstu.

Reklama

"Moim zdaniem zabieg udany" - mówi, ale jego zdanie rozmija się z decyzją stacji muzycznych, które wideoklipu nie chcą emitować. "Motyw wokalistki zamykanej w worku na zwłoki czy wychodzącej z trumny widzieliśmy już w polskiej muzyce rozrywkowej i wcześniej nikt się temu nie sprzeciwiał" - dodaje rozżalony Parowicz.

"Historia z cenzurą jest równie zabawna, jak fabuła naszego teledysku" - uważa Maria Sadowska. "Dziwi, że w dobie teledysków, w których widzimy goliznę pokazaną w bardzo tani sposób i dziewczyny wijące się na maskach samochodów, sprzeciw budzą zwłoki człowieka, który ożywa i śpiewa o tym, że <Jest dobrze>".

Czy rzeczywiście teledysk jest tak bardzo kontrowersyjny? Zobaczcie i oceńcie sami:

p

Reklama