Od jakiegoś czasu wyczuwało się w Kulcie zmęczenie materiału. Na koncerty wprawdzie przybywały tłumy, aby posłuchać nieśmiertelnych piosenek formacji Kazika Staszewskiego, ale od wspaniałego "Ostatecznego krachu systemu korporacji" na płytach panowała tendencja zniżkowa. Ze świecą szukać na nich utworów, które dorównywałyby tym sprzed 20 i więcej lat. Forma tekstowa Kazika też była taka sobie, a od niego akurat w tej materii wymagamy wiele. To jeden z nielicznych w Polsce tekściarzy, który mądrymi, celnymi i często zabawnymi strofami, jak mało kto potrafi opisać to, co siedzi w niejednym z nas.

Reklama

Nie ma już w Kulcie Krzysztofa "Banana" Banasika, który wspiera swoim talentem Armię. W formacji był ważną postacią, mającą duży wpływ na muzykę. Dlatego z obawą czekałem na to, co Kult ma do zaproponowania bez niego. Na szczęście okazuje się, że wciąż ma niemało. Co cieszy najbardziej, w zespole wyczuwalny jest powrót radości z grania, energia, wigor. Kazik ze swadą, czasami korzystając z mocnych słów, nawiązuje do polityki, wojny, przeszłości Polski, relacji międzyludzkich, korporacyjnego wyzysku, pedofilii wśród księży. Z utworów wylewa się sporo smutku, goryczy, ale są i momenty, w których na twarzy musi pojawić się szczery uśmiech (np. "Chodźcie chłopaki").

Muzycznie "Hurra!" to punk, chwilami z biesiadnym posmakiem (singlowa "Marysia") i wiecową podniosłością (np. "My chcemy trzymać w garści świat"), nie brak elementów ska, są snujące się ballady, zaś zamykający całość, ponad 8-minutowy numer "Gigantyczna koncentracja", to jakby narkotyczna bossa nova. Funkowy sznyt ma jeden z najlepszych kawałków na albumie, "Nowe tempa", z mocno zaznaczonymi dęciakami, w którym Kazik głosem pełnym tęsknoty/żalu śpiewa: "Powróciłem z krainy umarłych, wszyscy na mnie czekali". Na pewno nie wszyscy, ale na pewno wielu, bo na dzieło artysty, który za życia stał się legendą i do tego ma taki mir wśród fanów, zawsze czeka się z niecierpliwością. Bywa, że ta niecierpliwość jest dość mocno podbudowana strachem o to, czy twórca sprosta swej legendzie. Aż tak dobrze to nie jest. Piosenki z "Hurra!" nie porażają aż tak, jak Kultowe evergreeny, choć słychać ich echa na nowym albumie, a także echa piosenek z innych projektów Kazika (refren "My chcemy..." przypomina "Maciek ja tylko żartowałem").

Nowe piosenki mają w sobie potencjał koncertowy, bezboleśnie wchodzą do głowy. Impetu Kultowi nie starczyło jednak na cały krążek. Lekka zadyszka pojawia się w okolicach "To nie jest kraj moich snów" i trwa do końca. Nie zmienia to faktu, że powrót Kultu w zmodyfikowanym wcieleniu osobowym jest udany. Zespół musiał udowodnić, że wciąż stać go na nagrywanie fajnych piosenek, brzmiących naturalnie, niosących w sobie mądre i zabawne treści. I to zrobił. Tym razem Kult nie strzelił sobie w stopę, jak przy "Salon Recreativo", gdzie dodano dysk z nagranymi na nowo starymi piosenkami, które nokautowały premierowe wówczas kawałki. Można o Kulcie śmiało napisać posługując się tytułem piosenki z "Posłuchaj to do ciebie" - "Narodzeni na nowo".

Spis utworów:

  • Maria ma syna (5:11)
  • Amnezja (3:40)
  • Idiota stąd (3:06)
  • Nowe tempa (4:55)
  • Marysia (3:22)
  • Nie mamy szans (4:06)
  • Kiedy ucichną działa już (5:31)
  • My chcemy trzymać w garści świat (4:30)
  • Skazani (5:11)
  • Jutro wszystko zmieni się (5:10)
  • To nie jest kraj moich snów (4:27)
  • Podejdź tu proszę (5:23)
  • Chodźcie chłopaki (4:25)
  • Karinga (4:55)
  • Gigantyczna koncentracja (8:39, utwór nie uwzględniony na okładce)
Reklama