– Gdy miałam 14 lat, piłam codziennie – mówi Lana Del Rey. – Piłam sama. Wydawało mi się, że to takie zajebiste i imponujące. Większość materiału na "Born To Die" to właśnie opowieść o tamtych szalonych latach. Moi rodzice bardzo się o mnie martwili, ja o siebie zresztą też, bo przedkładałam picie nad wszystko inne. Nic nie sprawiało mi takiej przyjemności. Myślałam, że mam mroczną stronę i pławiłam się w tej świadomości, bo była bardzo ekscytująca. A potem zdałam sobie sprawę, że ta mroczna strona wygrywa za każdym razem. Dziś wiem, że to najgorsze, co mnie w życiu spotkało.

Reklama

14 września Lana Del Rey po raz pierwszy zaśpiewa w Warszawie. Na początku roku do sprzedaży trafił jej debiut, "Born To Die".