O zasadności innego powiedzenia – "lepiej późno, niż wcale" przekonał się australijski muzyk Nick Cave. Artysta nagrywa muzykę od ponad 30 lat, jednak nigdy – mimo poparcia ze strony krytyków i uwielbienia publiczności – nie udało mu się trafić na szczyt listy muzycznych bestsellerów w swojej ojczyźnie. Stan rzeczy uległ zmianie wraz z wydaniem najnowszego albumu jego grupy The Bad Seeds "Push The Sky Away". Krążek po zaledwie tygodniu sprzedaży zajął zaszczytne miejsce pierwsze zestawienia najpopularniejszych płyt na antypodach.

Reklama

Na powodzenie płyty "Push The Sky Away" wpłynęły nie tylko wysokie noty, wystawione przez dziennikarzy muzycznych, ale także wieloformatowość wydawnictwa. Najnowsze dzieło Nicka Cave'a i jego kolegów można zakupić nie tylko w wersji kompaktowej, ale także winylowej i cyfrowej. Ponadto fani mają do wyboru dwie edycje specjalne płyty.

Dziewięć utworów, w tym single "We No Who U R" i "Jubilee Street", jakie znajdują się na płycie "Push The Sky Away" zespół rejestrował w La Fabrique, dziewiętnastowiecznej francuskiej posiadłości przekształconej w studio nagrań. W studiu zabrakło Micka Harveya, który opuścił The Bad Seeds po 25 latach wspólnego grania. Jego odejście zmobilizowało jednak pozostałych muzyków formacji. Nick Cave twierdzi, że wszystkie jego pomysły na nowe piosenki to tylko zalążek tego, co ostatecznie trafia na płytę. – Całą robotę wykonują The Bad Seeds. Spytajcie, kogo chcecie, a dowiecie się, że to zespół obdarzony wyjątkowym instynktem tworzenia – mówi artysta.

Nick Cave i The Bad Seeds materiał ze swojej najnowszej płyty promują na koncertach. Trasa, która swoim zasięgiem obejmuje Australię, Europę i Amerykę Północną rozpoczęła się 26 lutego i potrwa do 25 listopada.