– Jestem głęboko zaniepokojona i przerażona całą serią rozerotyzowanych teledysków, jakie ostatnio trafiły do mediów... wiecie, o których mówię – pisze Annie Lennox na Facebooku. – Wygląda na to, że niektóre wytwórnie propagują łagodną pornografię z akompaniamentem muzycznym, choć młode dziewczynki i tak zalewane są ogromną falą seksu przez media. Wierzę w wolność słowa, ale ludzie z branży muzycznej chyba nie znają już granic. Jeśli tylko znajdą jakiś tyłek, na którym można zarobić, zostanie on natychmiast sprzedany. Jest mi smutno, gdy patrzę, jak te wokalistki same chętnie promują taki wizerunek, jak schodzą na dno. Najwyraźniej ich zdaniem mizoginia wyrażana przez nie same jest najzupełniej w porządku, o ile to one ją promują, a zachowania typowe dla prostytutek uzasadniają wyświetleniami na YouTube i milionami dolarów, które dzięki tym wyświetleniom trafiają do ich portfeli. To spieniężona forma samookaleczania.

Reklama

Dorobek Annie Lennox zamyka album "A Christmas Cornucopia" z listopada 2010 roku.