Jesteśmy w hotelu w Jekaterynburgu i usiłujemy wrócić do Polski po tym koszmarze, jaki nas spotkał w rosyjskim areszcie. Czujemy się moralnie zgwałceni, takie wydarzenia zostają w człowieku i nie znikają po kilku godzinach - powiedział tvn24.pl Adam Darski, lider zespołu Behemoth.

Reklama

Dostaliśmy zakaz wjazdu do Rosji na pięć lat - mówił Darski. - To było Guantanamo i Armageddon, tak mogę opisać naszą noc w areszcie. Ściany były wysmarowane ekskrementami, chyba świeżymi. Nie mogliśmy wyjść do toalety. Nasi rosyjscy fani przywieźli nam z pobliskiego fast-foodu kawę i jedzenie, oni też byli zaszokowani tym, co się stało - powiedział Nergal.

Darski twierdzi, że nie obraża się na Rosję. - Staliśmy się ofiarami czasu i przestrzeni, w której urzędnicy ślepo wykonują polecenia. Wcześniej nigdy nie mieliśmy problemów z koncertowaniem w Rosji, nikt się nie spodziewał, że mogą wyniknąć z tego jakieś problemy - dodał muzyk.

Nergal zapewnił, że najbliższy koncert w Mińsku na Białorusi będzie formą zadośćuczynienia dla fanów. - A z drugiej taki prywatny środkowy palec dla tych, którzy zerwali naszą trasę koncertową - dodał.

Reklama

Przed sądem w Jekaterynburgu odbyła się rozprawa przeciwko polskiemu zespołowi Behemoth. Grupa, wraz z liderem Adamem "Nergalem" Darskim, została zatrzymana przez Federalną Służbę Migracyjną. Funkcjonariusze twierdzili, że Polacy nie mają odpowiednich wiz, aby występować na koncercie. Sąd przyznał im rację i nakazał deportować Polaków.

Do zatrzymania doszło wczoraj wieczorem, tuż przed koncertem. Zdajemy sobie sprawę, że to nie chodzi kompletnie o wizę, to są po prostu preteksty - powiedział przed rozprawą w rozmowie z TVP Info Adam "Nergal" Darski. - Gdybyśmy mieli wizę humanitarną, potrzebowalibyśmy biznesowej i tak dalej. Jak u Kafki. Nic nie wiemy w tej chwili. Wiemy tylko tyle, że zaraz będziemy sądzeni, nie znamy zarzutów. Po prostu czekamy cierpliwie i zobaczymy co się wydarzy.

"Nergal" miał już kłopoty z występami w Moskwie. Grupa prawosławnych działaczy domagała się odwołania koncertu, zarzucając polskiemu wykonawcy "obrażanie uczuć osób wierzących". Niewykluczone, że i tym razem w Jekaterynburgu ktoś chciał uniemożliwić występ Behemotha i złożył donos do Federalnej Służby Migracyjnej.