W zeszłym tygodniu słuchacze w londyńskiej Electric Ballroom przez kilka godzin czekali pod sceną tylko po to, by dowiedzieć się, że koncert nie odbędzie z powodów medycznych. Odwołano również koncerty w Manchesterze. Przyczyn zdarzenia upatrywano w skłonnościach lidera formacji, Pete'a Doherty'ego do nadużywania narkotyków i alkoholu.

Reklama

W specjalnym oświadczeniu muzycy wyjaśnili, że anulowanie koncertu rzeczywiście ma związek z Petem, ale motorem decyzji był atak paniki, a nie używki. – Peter cierpiał na uciążliwe ataki paniki na kilka godzin przed rozpoczęciem koncertu w Camdem – wyjaśniają The Libertines. – Idealny mechanizm obronny w takich sytuacjach to izolacja od otoczenia i źródła napadów lęku. Nerwica potrafi dobrze się ukryć i nie dawać żadnych objawów przez dłuższy czas. Chory musi robić wszystko, by poskromić złe emocje. To dobrze, że Peter próbuje prowadzić stosunkowo normalny tryb życia. Decyzja została podjęta przez management zespołu, ponieważ dobre samopoczucie muzyków jest priorytetem.

The Libertines nie odwołali ostatnich w sezonie festiwalowych zobowiązań, m.in. występu na berlińskiej edycji objazdowego cyklu Lollapalooza. Kapeli bez przeszkód udało się w tym roku zagrać koncert na Open'er Festival w Gdyni. 11 września ukazał się pierwszy od ponad dekady, studyjny krążek The Libertines, zatytułowany "Anthems for Doomed Youth".