Nigdy nie lubiłam, gdy mama mówiła mi, co mam robić, i w dalszym ciągu potrafię się zjeżyć, jeśli ktoś tego próbuje. Gdy urodziła się Coco (córka Kim – red.), ktoś podarował jej jednoczęściową piżamkę z lat siedemdziesiątych z napisem: question authority [Nie daj sobą rządzić]. Podpisuję się pod tym obiema rękami – pisze w autobiografii "Dziewczyna z zespołu" Kim Gordon. Urodzona w okolicach Nowego Jorku w 1953 roku artystka od dzieciństwa walczyła o wolność, artystyczną i życiową. Między innymi o tym jest jej fascynująca książka.

Reklama

Gordon w 1981 roku, wraz z gitarzystą Lee Ranaldo oraz swoim chłopakiem Thurstonem Moore'em, założyła Sonic Youth – jeden z najważniejszych rockowych zespołów nowojorskiej sceny, szczególnie popularny w latach 90. Kapela, która była ogromną inspiracją chociażby dla Nirvany, zakończyła działalność w 2011 roku, po tym, jak Gordon i Moore ogłosili, że rozwodzą się po ponad 25 latach małżeństwa. Artystyczna droga Kim Gordon związana jest jednak nie tylko z Sonic Youth. Kim pracowała też chociażby z żoną Kurta Cobaina Courtney Love (wyprodukowała debiut jej zespołu Hole), ma doświadczenia aktorskie (serial "Dziewczyny"), poza tym od lat jest cenioną artystką wizualną, wystawiała swoje prace w Europie, Japonii i Stanach. O wszystkich odcieniach swojej twórczości pisze w "Dziewczynie z zespołu".

PAP/EPA / Katja Ogrin
Reklama

Najwięcej miejsca poświęca Sonic Youth, opisuje początki zespołu, opowiada o najważniejszych płytach, piosenkach, koncertach, spotkaniach, o bolesnym rozpadzie małżeństwa. To także opis walki kobiety o miejsce w męskim rockowym świecie. Gordon pisze sporo o feminizmie, zasługach Madonny czy kompletnym niezrozumieniu problemu kobiet przez Lanę Del Rey.

Reklama

Ma bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat każdej dekady, której doświadczyła. – Lata sześćdziesiąte bardziej niż jakakolwiek inna dekada uosabiały ideę, że jednostka może odnaleźć własną tożsamość w ramach jakiegoś muzycznego ruchu – pisze. O dekadzie kolejnej: – Lata siedemdziesiąte stanowiły pierwszą epokę, w której nauczono się eksploatować młodzieżową kulturę. Był to czas narodzin korporacyjnego rocka. Publiczność płaciła za oglądanie – również za oglądanie tego, jak artyści niszczą własne życie i jak złudzenie wolności staje się prawdziwą wolnością. (...) Z tego powodu lata osiemdziesiąte były podobne do sześćdziesiątych. Teraz są częścią tej samej epoki sprzed istnienia internetu. I wreszcie: – Czy lata dziewięćdziesiąte w ogóle się zdarzyły? Mainstreamowa amerykańska muzyka jest obecnie równie konserwatywna jak w latach osiemdziesiątych.

PAP/EPA / Gie Knaeps

Kim nie miała łatwego dzieciństwa, chociażby z powodu męczącego ją chorego psychicznie brata. Nie miała łatwo w muzyce, gdy wydawała pierwsze kilka płyt z Sonic Youth, wciąż musiała dodatkowo pracować, by się utrzymać. Wreszcie przeszła przez bardzo trudny związek z Thurstonem Moore'em. Dziś spełnia się na innej płaszczyźnie, jako artystka wizualna oraz dojrzała mama.

Jej "Dziewczynę z zespołu" na pewno łatwiej będzie się czytało fanom Sonic Youth. Biografia nie jest jednak tylko dla nich, lecz dla wszystkich, którzy chcą poznać losy wyjątkowej buntowniczki, a przy okazji kulisy muzycznego świata lat 80. i 90.

Dziewczyna z zespołu | Kim Gordon | przeł. Andrzej Wojtasik | Czarne 2016