MARCIN CICHOŃSKI: Jak traktować Hollywood Vampires? Na serio?

JOE PERRY: To nie jest projekt zrobiony tylko i wyłącznie dla zabawy. Traktujemy muzykę niezmiernie poważnie, ale przy okazji doskonale się przy jej graniu bawimy. Wiele osób zastanawia się, jak traktować to, co robi Johnny Depp na scenie muzycznej. Czy można go traktować poważnie, czy on potrafi grać. Moja odpowiedź brzmi – tak, jak najbardziej tak. On jest tak dobrym muzykiem, że spokojnie poradził by sobie na scenie z wieloma zespołami, które grają od lat (Johnny Depp jest przymierzany do roli gitarzysty w koncertowym wydaniu zespołu Marilyn Manson - przyp redakcji).

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Johnny to dla ciebie aktor czy muzyk?

Pamiętam, że bardzo mocno zwróciłem na niego uwagę w filmie o czekoladzie (Joe mówi o obrazie z 2005 roku „Charlie i fabryka czekolady”). Jego rola była niezwykła – wyglądało, że bawi się tym, co robi. Długi czas później założyliśmy zespół. Wiele osób ma problem z tym, by Hollywood Vampires traktować poważnie. Facet z Aerosmith, Alice Cooper i ten słynny aktor. Jednak każdy, kto zobaczy nasz koncert przekona się, że to nie jest projekt dla zabawy. Choć nie ukrywam, że za każdym razem, kiedy wychodzimy na scenę mamy niezły ubaw. Wiem, że Johnny bardzo nie lubi tego, by przychodzić i oglądać go tylko dlatego, że zna się i ceni go z filmów. On woli, by przyjść i posłuchać, jak gra muzykę. A to potrafi robić bardzo dobrze.

ShutterStock

Miało być pożegnalne tournée z Aerosmith. To sugerowało z kolei emeryturę. A w newsach o tym, co dzieje się w rocku, co chwila pojawia się twe nazwisko.

Nie narzekam na brak zajęć. Pojawi się moja solowa płyta, nagramy płytę Hollywood Vampires i ruszymy w trasę. Trzeba naprawdę niezłego zbiegu harmonogramów, byśmy mogli razem zająć się muzyką. Trzeba znaleźć czas, kiedy Johnny nie jest zaangażowany w żaden projekt filmowy, a żaden z nas nie robi nic innego. A co do mnie - często wystarczy tylko jeden sygnał, telefon, rozmowa. Tak było, kiedy dołączyłem na festiwalu Lollapalooza do Jane’s Addiction (w 2009 roku, było to wydarzenie, które bardzo mocno komentowała amerykańska prasa muzyczna – przypisek red) . W dużej mierze była to spontaniczna decyzja. Ja nie potrafię siedzieć bezczynnie. Jeśli mogę spotkać się z przyjaciółmi i grać rocka – robię to.

Trwa ładowanie wpisu

Reklama

Z czym przyjedziecie do Polski, czego możemy się spodziewać?

Ciężko mi powiedzieć, jak dokładnie będzie wyglądać tracklista na naszych koncertach. Na pewno pojawią się tam nagrania z pierwszej płyty i drugiej. Ale o tej drugiej nie mogę ci wiele powiedzieć, bo ten album jeszcze powstaje. Mogę zagwarantować, że te osoby, które pojawią się na scenie będą gwarancją tego, że będzie to solidne rockowe show. Każdy z nas zajmuje się teraz pisaniem piosenek – potem w studiu wymienimy się pomysłami i nagramy to, co naszym zdaniem będzie najlepsze. Zawsze lubiłem grać w Europie. Kiedy przyjeżdżałem tam Aerosmith dawało mi to inne spojrzenie na to, jak nasza muzyka jest odbierana. Przesiąknięci amerykańskim rockiem i tym, jak on jest odbierany w Stanach za każdym razem uczyliśmy się innej reakcji. Zwykło się mówić, że publiczność jest tu bardziej żywiołowa – i to jest prawda. Reaguje bardzo spontanicznie na każdy z naszych pomysłów.