Uroczystości rozpoczęły się przed południem na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie; w ostatnim pożegnaniu liderki zespołu Maanam biorą udział krewni i przyjaciele artystki, przedstawiciele nauki i kultury, dziennikarze, politycy, a także tłumy wielbicieli jej twórczości.

PAP / Marcin Obara

Wiele osób przyniosło kwiaty, część z przybyłych jest w koszulkach z wizerunkiem artystki. Z głośników popłynęły największe utwory Maanamu, m.in. "Mówią, że miłość mieszka w niebie" i "Się ściemnia". Na scenie, wśród białych kwiatów i zapalonych świec, ustawiono portret Kory oraz urnę z jej prochami.

Specjalną wersję nagrania "Czarna Madonna" zaprezentował w hołdzie Korze Tomasz Organek.

Mann: Na swoim sztandarze miała napisane wolność

"Kiedy odchodzi artysta, to często jest okazja do przypomnienia jego osiągnięć, nagród, sukcesów. W przypadku Kory wydaje mi się to trochę zbędne, ponieważ wszyscy w którymś momencie swojego życia zetknęliśmy się z jej twórczością, z jej karierą - i nie tylko z jej muzyką, ale i z jej poglądami, wypowiedziami" - mówił podczas pogrzebu Wojciech Mann.

PAP / Marcin Obara

Podkreślił, że przypomni nie to, co Kora osiągnęła, ale jak. "Dane jej było żyć w okresie różnych faz naszego kraju. Na początku był komunizm, potem był komunizm z ludzką twarzą, potem były różne turbulencje, potem była Solidarność, stan wojenny, demokracja, a wreszcie parodia demokracji. I przez wszystkie te okresy Kora szła z podniesioną głową i z jasnymi poglądami" - powiedział Mann, przypominając o niezależności artystki.

"Zawsze na swoim sztandarze miała napisane: wolność" - podkreślił Wojciech Mann, dodając też, że Kora "była diamentem najczystszej wody"

Prof. Magdalena Środa: Kora była radykalnie niezależna; nie znosiła przeciętności

"Nigdy nie była letnia, zawsze gorąca. Trudno sobie wyobrazić, co stałoby się ze światem, gdyby jej potężna energia nie znajdowała ujścia w koncertach, w śpiewaniu, w pisaniu i wreszcie w walce z chorobą, bo na tym polu była naprawdę zaciekłą wojowniczką" - powiedziała Magdalena Środa.

PAP / Marcin Obara

Jak podkreśliła, "Kora była radykalnie niezależna". "Śpiewała Nie znoszę, kiedy ktoś się sili i chce układać życie moje" - podkreśliła, dodając też, że artystka nie znosiła przeciętności, szarości, monotonii i rutyny.

"Była hipiską, celebrytką, babcią, przyjaciółką, scenicznym wampem, ironiczną liberałką, siostrą miłosierdzia, ekscentryczną gwiazdą. Jej osobowość skrzyła się wieloma barwami i rolami, a jednocześnie była wspólnotowa. Łączyła ludzi - całe pokolenia, środowiska" - powiedziała Środa.

"Cieszmy się, że z nami była, i że z nami jest. Bo boginie nie umierają" - dodała

Kamil Sipowicz: Kora była osobą z krwi i kości

"W takiej sytuacji właściwie żaden człowiek nie chciałby stanąć. Ponad 40 lat wspólnego życia, tak silny związek ciał, dusz, świadomości, poglądów, że w pewnym momencie wydawało nam się, że jesteśmy jedną istotą, porozumiewaliśmy się właściwie już bez słów. Żadne z nas nie przypuszczało, że zostanie samo. Z drugiej strony cały czas mam wrażenie, że ona tutaj jest (...) docierają do mnie różne sygnały z tego internetowego świata, widzę wspaniałą, piękną kobietę, z którą spędziłam 40 lat. Dociera do mnie jej brak przez przedmioty, które zostawiła" - mówił Sipowicz.

PAP / Marcin Obara

Jak zaznaczył, ich miłość nie była prosta, a ich życie było "bardzo burzliwe, ciekawe, czasami skandaliczne". "Splatało się to wszystko z polityką polską, z historią muzyki rockowej (...). Kora była osobą z krwi i kości (...) nie była tylko osobą słodką, kochaną, wspaniałą, czasami była bardzo zaborcza, ostra, stawiała na swoim, (...) miała zdecydowane poglądy" - podkreślił.

"Przez ostatni miesiąc, który był miesiącem wstrząsającym, był wspaniały, dramatyczny, tragiczny, Kora przeszła piekło. Ta choroba była czymś bardzo niszczącym, ale nigdy nie widziałem nikogo, kto miałby taką siłę życia (...) W ostatnim okresie robiła wszystko, by pokazać, że jest (...) do samego końca była bardzo aktywna, nie chciała się poddać, chciała żyć, kochała życie i nie bała się śmierci. Byliśmy z nią razem do końca" - powiedział Sipowicz.

Jerzy Buzek: wolność dla Kory była kluczem do prawdy

Były przewodniczący Parlamentu Europejskiego podkreślił, że Kora budowała mozolnie z uporem, ale i odważnie swój świat - "świat wolności", którym dzieliła się z innymi. "Wolność była dla ciebie kluczem do prawdy. I powtarzałaś, że tych dwóch (wartości): wolności i prawdy nie wolno nam nigdy utracić, bo są fundamentem naszego człowieczeństwa, urody życia. Są kluczowe dla każdego z nas" - mówił Buzek.

PAP / Marcin Obara

"Miałem takie przekonanie, że rozmowa z tobą zawsze była najbardziej emocjonująca, gdy mówiliśmy o dwóch sprawach: o miłości i o przemijaniu. Miłość i przemijanie... Lubiłaś się śmiać, uśmiechałaś się do każdego przelatująca ptaka, do napotkanego drzewa, do kwiatów i do ludzi, którzy cię otaczali; ale też diagnozy lekarskie, które trudno było zaakceptować przyjmowałaś jak to, że czasami rano bywamy głodni, a wieczorem senni" - opowiadał.

"Tak to odbieraliśmy, niezależnie od tego, co działo się w twoim wnętrzu. Uwielbialiśmy cię za to" - zaznaczył polityk, przypominając też, że Kora potrafiła być "ostra i bezceremonialna".

PAP / Marcin Obara

W ostatnim pożegnaniu Korze towarzyszą m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, b. przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek, historyk sztuki, b. dyrektor Galerii Zachęty w Warszawie Anda Rottenberg, kompozytor i pianista Adam Sztaba, filozofka prof. Magdalena Środa.

Kora, która od kilku lat zmagała się z chorobą nowotworową, zmarła 28 lipca. Miała 67 lat. Była polską wokalistką rockową i autorką tekstów piosenek, w latach 1976-2008 liderką zespołu Maanam. Odeszła w gronie najbliższych w domu w Bliżowie.

Olga Aleksandra Ostrowska urodziła się 8 czerwca 1951 roku w Krakowie. Była piątym, najmłodszym dzieckiem Marcina Ostrowskiego - krakowskiego urzędnika i jego drugiej żony - Emilii.

W młodości zaangażowała się w działalność krakowskiego ruchu hipisów, co było dla Kory wyrazem buntu oraz ucieczką przed zunifikowanym światem, biedą domu rodzinnego i zwyczajnością dnia codziennego. To właśnie z okresu hippisowskiego pochodzi jej pseudonim artystyczny - Kora. Później, już w latach 70., była zaprzyjaźniona także ze środowiskiem wczesnej krakowskiej cyganerii, m.in. z Piotrem Skrzyneckim, Janem Beresiem, Wiesławem Dymnym.

Na początku lat 70. związała się z Markiem Jackowskim, muzykiem bluesowym, współpracownikiem Piwnicy pod Baranami. W 1976 roku założył on wraz z Milo Kurtisem zespół Maanam. W tym samym roku wraz z Maanamem na scenie poznańskiego klubu "Aspirynka" zadebiutowała Kora. Początkowo zespół grał muzykę alternatywną inspirowaną kulturą Bliskiego Wschodu, ale już pod koniec lat 70., w rozszerzonym składzie, stał się zespołem rockowym.

Na początku 1980 roku wydali singiel - "Boskie Buenos/Żądza pieniądza". Od tego momentu Maanam stał się jednym z najważniejszych i najbardziej znanych formacji rockowych w Polsce. Sukcesem zakończył się występ muzyków na festiwalu w Opolu w 1980 roku, dzięki któremu Maanam stał się największą gwiazdą muzyki niezależnej. Latem tego samego roku muzycy wydali pierwszy album studyjny zatytułowany "Maanam".

Zespół odniósł sukces przede wszystkim dzięki wokalistce, której charakterystyczny głos i artyzm były zwiastunami nowej estetyki rockowej w polskiej muzyce tamtych lat. Łącznie Maanam wydał 11 studyjnych albumów i po 32 latach działalności został rozwiązany w grudniu 2008 roku.

W kolejnych latach Olga Jackowska występowała z byłymi muzykami zespołu w formacji pod nazwą Kora. W 2011 roku na rynku pojawił się ich pierwszy album - "Ping Pong". W tym samym roku Kora zasiadła w jury muzycznego show telewizji Polsat - "Must Be the Music".

W 2016 r. artystka została bohaterką filmu w reż. Bartosza Konopki "Droga do mistrzostwa", w którym obok przedstawicieli świata sztuki - Tomasza Stańko, Janusza Gajosa, Agnieszki Holland i Rafała Olbińskiego - opowiada o swojej drodze do sukcesu.

20 kwietnia 2016 r. Akademia Fonograficzna uhonorowała Korę Złotym Fryderykiem za całokształt twórczości.