Bardzo w to wątpię. Steven Tyler i banda wydali swoją 15. płytę po 11 latach przerwy. Na nagranym w 2004 roku "Honkin’ On Bobo" nie ma premierowych numerów tylko bluesowe standardy. Przez ponad dekadę kapela niemal się nie rozpadła. Walczący z nałogami Tyler i gitarzysta Joe Perry zawsze mieli jednak sobie wiele do powiedzenia, ale o tym, że potrafią sobie razem radzić w studiu i na scenie, przekonuje obecność tych samych członków zespołu przez ponad 40 lat.

Reklama

Kapela zapowiadała, że nowa płyta będzie nawiązywać do wczesnych nagrań, i tak po części jest. Niestety do tych retrospekcji Aerosmith nie dołożyli świeżej krwi. Nagrali dopieszczony w studiu przewidywalny materiał z rockowymi wycieczkami i pompatycznymi balladami w stylu hitowych "Amazing" czy "I Don't Want to Miss a Thing". Tyler tradycyjnie dołożył do tego infantylne teksty. Muzycy skręcają w stronę country w "Can't Stop Lovin' You" z udziałem amerykańskiej gwiazdy gatunku Carrie Underwood, mocniejszego rocka w "Street Jesus" i surowego rock'n'rolla à la The Rolling Stones w "Oh Yeah", ale to chwilowe wycieczki.

Wszystko zostało doprowadzone w studiu do perfekcji. Liczba gości, jacy pojawili się podczas nagrywania albumu, zajęłaby całą stronę. Wymienię tylko Johnny'ego Deppa (wokal we "Freedom Fighter"), Juliana Lennona (wokal w "LUV XXX") i Jessy J (saksofon w "Oh Yeah"). Ani czas, jaki mieli na nagranie nowej płyty, ani liczba osób, która przy niej pracowała, nie przełożyły się jednak na jakość. Aerosmith to dogasające gwiazdy rocka obwieszone kolorowymi płótnami i mogą zrobić wrażenie co najwyżej na widzach telewizyjnych programów muzycznych. Zresztą nie bez powodu nowy singiel wykonali i datę wydania płyty ogłosili w amerykańskim "Idolu". Plastikowy rock Aerosmith zainteresuje tylko niedzielnych odbiorców gatunku.

Aerosmith | Music From Another Dimension! | Sony Music