Zaskakują na nim, podobnie jak uczynili to na debiucie "Felt Mountain" (2000) i późniejszych odważnych elektronicznie krążkach. Po poprzednim skocznym materiale teraz wypuścili baśniową, wyciszoną opowieść, która mogłaby być soundtrackiem dla pięknego, czarno-białego filmu o miłości.

Reklama

Bohaterem każdej piosenki na "Tales of Us" jest inna postać. Historiom towarzyszą rozmarzone dźwięki gitary akustycznej i delikatna elektronika. Alison Goldfrapp dokłada do tego łagodny, eteryczny wokal. Zgoda, "Tales of Us" pewnie nie wpadnie każdemu w ucho po pierwszym przesłuchaniu. Warto jednak wieczorem przysiąść wygodnie, przygotować gorący napar i poświęcić kilkadziesiąt minut na nowy Goldfrapp. To jak pobyt w kinie, tylko obraz musicie wyobrazić sobie sami.

GOLDFRAPP | Tales of Us | Mute/EMI Music