Od tej pory nagrywała jedynie covery albo kołysanki i wiersze o dzieciach ("Leave Your Sleep"). "Natalie Merchant" to jej pierwszy album z autorskim materiałem od 13 lat, ale za to jeden z najlepszych w karierze. Dziś w duszy Merchant grają "filmowe" sekcje smyczków, akustyczne gitary, fortepian i dyskretne dęciaki.

Reklama

To właśnie z takich brzmień tka swój – jak to określiła agencja Associated Press – "bogaty gobelin muzyczny, który wyrasta poza typową muzykę pop". Słychać to m.in. w "Black Sheep", któremu ton nadaje klarnet basowy. Znalazło się też miejsce na eteryczną balladę folk ("Selen Deadly Sins"), opisy tragedii Nowego Orleanu ("Go Down Mores") i wspominki zapomnianej hollywoodzkiej gwiazdy lat 20. ubiegłego wieku, Louise Brooks. Uwaga! – silnie uzależnia.

Natalie Merchant | Natalie Merchant | Nonesuch/Parlophone