Mam nadzieję, że się jednak nie obrażą na ten znakomity zespół, bo faktycznie mniej tu mocnego grania niż na wcześniejszych płytach. W jego miejsce są przede wszystkim melodie, i to przywołujące na myśl lata 80.
Może nie jest to rewolta na miarę elektronicznego zakrętu Paradise Lost z drugiej połowy lat 90., ale "Love, Fear and the Time Machine" idzie jednak innym torem niż poprzednie płyty. Jak podkreślają członkowie Riverside, chcieli tym krążkiem nabrać haust świeżego powietrza. To im się udało.
"Love, Fear and the Time Machine" to wciągający, klimatyczny album. Oczywiście jest na tyle progresywny, że Riverside nie podbiją nim list przebojów, ale też na pewno nie mają takich ambicji. Są gwiazdą swojej niszy (choć patrząc na rozpiskę koncertową liczącą ponad 30 występów na całym świecie, trudno mówić o szczególnej niszy) i najwidoczniej bardzo im w niej dobrze.
Riverside | Love, Fear and the Time Machine | Mystic
Reklama