W wideoklipie do singla "Nearly Forgot My Broken Heart" ze swojej nowej solowej płyty "Higher Truth" Chris Cornell najpierw zostaje powieszony, a później – cudem uratowany – zmuszony do związku z, delikatnie mówiąc, swoją niespecjalnie urodziwą wybawczynią. Czy to nie za ostra kara dla lidera Soundgarden za odejście od surowego grunge'u na rzecz akustycznego grania? Warto, żeby ci, którzy nie przepadają za melancholijną, akustyczną odsłoną Cornella, wiedzieli, że w taką stronę skręcał już kilkanaście lat temu, a dodatkowo wcale nie zamierza rezygnować z Soundgarden. W wywiadach podkreśla, że ma zamiar z nimi nagrywać nowy materiał.

Reklama

Akustyczne solowe granie daje mu oddech, nakręca i pozwala dać upust inspiracjom chociażby twórczością takich artystów jak The Beatles. Nie jest zresztą jedynym z grunge'owego światka, który melancholijnie mruczy przy akustycznej gitarze. Podobny materiał nagrywał już chociażby Eddie Vedder z Pearl Jam. Zresztą nową płytę Chrisa Cornella łączy z Pearl Jam osoba producenta Brendana O'Briena, który wcześniej pracował nie tylko z zespołem Veddera, ale i z Neilem Youngiem czy AC/DC. Z kolei z Cornellem O'Brien pracował wcześniej przy okazji płyt Soundgarden ("Superunknown") i Audioslave. Z Pearl Jam wiąże się tu jeszcze jedna postać – perkusisty Matta Chamberlaina, który współpracował przy "Higher Truth", a przed laty miał epizod z Pearl Jam właśnie.

Sam Cornell akustycznie zachwycił już na początku lat 90. W filmie "Singles" Camerona Crowe'a z 1992 roku, którego akcja toczy się w Seattle, słychać Chrisa grającego na gitarze akustycznej i śpiewającego w numerze "Seasons". To było na dwa lala przed "Superunknown". Do częstszego akustycznego grania (także na żywo) Chris przekonał się na dobre kilka lat temu i na "Higher Truth" ponownie dał temu wyraz. Choć tak naprawdę nie chodzi tu tylko o to, że słychać wyłącznie gitarę akustyczną, bo są też perkusja, klawisze czy gitara elektryczna. Chodzi o intymny klimat tych utworów, ich melancholijny charakter. Lekko zachrypnięty głos Cornella pasuje do nich idealnie.

Reklama
Reklama

Zestaw rockowo-folkowo-popowych numerów z "Higher Truth" pokazuje, że Chris Cornell doskonale realizuje się w różnych muzycznych światach. Wzrusza w miłosnej balladzie "Josephine", kiedy jego wokalowi towarzyszą tylko gitara i smyczki. Z drugiej strony doskonale wpasowuje się to delikatnie śpiewając poważny tekst, to wykrzykując go, wrzeszcząc w "Murder of Blue Skies". Są też beatlesowskie bujające melodie w stylu tytułowego "Higher Truth".

Niedawno w jednym z wywiadów Chris mówił: – Grając z Soundgarden, od dawna wiedziałem, że tworzymy coś wyjątkowego. Poza zespołem nie byłem tego pewien. Czas nabrać pewności. A fanom pozostaje czekać, aż Cornell ogłosi polski przystanek na swojej akustycznej trasie.

Chris Cornell | Higher Truth | Universal Music