"Montage of Heck: The Home Recordings" i soundtrack do "Amy" to krążki doskonale pokazujące osobowości wybitnych muzyków, choć pomysły na płyty różnią się diametralnie.

Film "Cobain: Montage of Heck" po raz pierwszy pokazano widzom w Sundance na początku tego roku. Później mogła go obejrzeć jeszcze chociażby publiczność berlińskiego festiwalu filmowego. Obraz otrzymał kilka nominacji do Emmy, a w czerwcu zdobył nagrodę na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Jego autorem jest doświadczony filmowiec Brett Morgen (za dokument "On the Ropes" nominowany do Oscara), a współproducentką córka Cobaina Frances Bean. To w dużej mierze dzięki niej reżyser dotarł do wielu prywatnych materiałów rodziny Cobainów. W filmie widzimy sporo ujęć domowych Kurta, Courtney Love i małej Frances. Brett pokazuje też osobiste zapiski lidera Nirvany, a całość dopełniają znakomite animowane fragmenty oraz wywiady z zespołem sprzed lat. Znalazło się również miejsce na prywatne nagrania Kurta, nie tylko muzyczne, ale także rejestrowane na kasetach skecze i opowieści.

Reklama

Film zebrał na świecie dobre recenzje, choć zdarzały się też krytyczne opinie. Przyjaciel Kurta, Buzz Osborne z zespołu The Melvins, przekonywał po jego obejrzeniu, że 90 procent tego, co widzimy, to bzdury. Cobain w filmie jawi się nie tylko jako znakomity muzyk, ale też kochający ojciec, nieśmiały chłopiec z poczuciem humoru, zmęczony sławą i nałogiem. Podobny obraz Kurta wyłania się z prywatnych nagrań, które właśnie ukazały się na płycie "Montage of Heck: The Home Recordings". Przez wiele lat rejestrował na kasetach swoje pomysły na piosenki, zabawy gitarą, wokalem, pseudoskecze.

Zbiór nie jest łatwy w odbiorze, bo nagrania nie są najlepszej jakości. Są tutaj zalążki kompozycji później zrealizowane przez Nirvanę. Słyszymy Kurta śpiewającego "Been a Son" (nirvanowską wersję usłyszeliśmy na kompilacji "Incesticide" z 1992 roku), "Scoff" (wydane na debiucie Nirvany "Bleach") czy "Frances Farmer Will Have Her Revenge on Seattle" (znane z krążka "In Utero"). Słyszymy też surową wersję przejmującego "Something in the Way", które później znalazło się na płycie "Nevermind". Cobain rejestrował również covery, dowodem m.in. klasyk The Beatles "And I Love Her". W niektórych numerach Kurt próbuje poszczególne akordy, w innych planuje linię basu. Mocny jest monolog "Aberdeen" o doświadczeniach seksualno-narkotykowych. Na finał mamy jedną z ostatnich piosenek napisanych przez Kurta Cobaina "Do Re Mi". Surowość tych nagrań bywa miejscami irytująca, ale jako zapis pewnych stanów muzyka, jego osobowości, daje fanom wiele.

Reklama
Reklama

Podobnych muzycznych szkiców nie znajdziemy na soundtracku do filmu o Amy Winehouse w reżyserii Asifa Kapadii. Jest on zbudowany z muzyki oryginalnej napisanej przez brazylijskiego kompozytora Antônio Pinto (stworzył muzyczne tło m.in. dla "Miasta Boga" i "Dorwać Gringo") oraz z różnych wersji numerów Amy. Od jej pierwszego singla "Stronger Than Me" po jej wspólny numer z Tonym Bennettem "Body and Soul" wydany tuż przed śmiercią wokalistki.

Najciekawsze są nagrania live pokazujące doskonałe możliwości wokalne Amy i jej luz na scenie. Przykładem "What Is It About Men" zarejestrowane podczas holenderskiego North Sea Jazz Festivalu w 2004 roku. Dla Winehouse jazz był zawsze niezwykle ważny, co podkreśla w filmie "Amy", i występ na imprezie, na której grali chociażby Count Basie i Ella Fitzgerald, też taki był. Słuchając Amy opowiadającą publiczności o tej piosence, wyluzowaną, doskonale balansującą swoim głosem w tym jazzującym numerze, pozostaje tylko żałować, że nie zagłębiała się w jazzową poetykę częściej. Dialog, jaki prowadzi tu wokalnie z klawiszami, robi wielkie wrażenie. W filmie "Amy" Tony Bennett słusznie stwierdza, że można ją postawić na równi w rzędzie z Billie Holiday i Ellą Fitzgerald. "Black to Black" zaśpiewana a capella i "We're Still Friends" zarejestrowane na żywo w londyńskim kościele to kolejne kompozycje, które potwierdzają jej klasę i robią na soundtracku duże wrażenie. Najbardziej "surowym" fragmentem jest wersja demo numeru "Like Smoke". Kompozycja znalazła się na wydanym kilka miesięcy po śmierci artystki albumie "Lioness: Hidden Treasures".

Biografie Kurta Cobaina i Amy Winehouse w wielu miejscach są podobne. Muzyczne światy, w których się spełniali, były jednak odległe i soundtrack do "Amy" oraz "Montage of Heck: The Home Recordings" dobrze to pokazują. Jednocześnie są dobrym uzupełnieniem ich życiorysów.

Kurt Cobain | Montage of Heck: The Home Recordings | Universal Music

Amy Soundtrack | Universal Music