Pomysł jest prosty. Płyta „7” tyleż nagrań zawiera, a zatytułowane są one tak, jak kolejne dni tygodnia. By nie było jednak za prosto płyta zaczyna się od „Środy”, kończąc na „Wtorku”. We wtorki w radiowej Trójce Wojciech Waglewski współprowadzi z synem „Magiel Wagli” prezentując rzeczy, do których raczej docierać trzeba, niż oczywistości z list przebojów. Audycję warto tu wspomnieć i polecić nie tylko dlatego, że warto słuchać więcej, ale też i z tego powodu, że płycie momentami do „Higieny ucha” najbliżej. Raz na jakiś czas dbając o naszą kulturę muzyczną Waglewscy prezentują rzeczy, które rozwijają, sięgając przy tym nierzadko po muzykę źródłową i minimalistów. Ich wpływ na obecne brzmienia Waglewskiego jest oczywisty.

Reklama

Majstersztykiem jest „Sobota”, która w konstrukcji odnosi się niemal wprost do dzieł m.in. Steve Reicha, jego „Music for 18 Musicians”. Oczywiście język sztandarowej kompozycji minimalistów przetłumaczony i twórczo przerobiony jest przez Waglewskiego prowadząc nas w krainę, z której zdecydowanie bliżej do źródeł niż do znanych z poprzednich płyty konstrukcji.

Oczywiście nie brak tu kompozycji wyraziście przebojowych, zarysowanych tak, by jak najmocniej wciągnąć na koncertach, które są solą grania Voo Voo, w współdziałanie i takich, które mogą być punktem wyjścia do zabaw muzycznych, które trwają znacznie dłużej niż niecałe sześć minut, które trwa np. nagranie „Piątek”. Smyczkowe zakończenie pozostawia nawet poczucie niedosytu, chciałoby się, by zabawa rytmem i pojawiającymi się na jego tle , w nieco jazzowej odsłonie, instrumentami trwała znacznie dłużej.

Reklama

Nawet jednak przy tak wyraziście zarysowanym, łatwym do powtórzenia rytmie Voo Voo nie gubi klimatu albumu, który ma zdecydowanie bardziej służyć nastrojowi (kto wie, może nawet kontemplacji) niż krotochwilnemu podbijaniu taktu nogą. Nie zmieniają go tu nawet gitarowe poszukiwania z „Niedzieli”. Bardziej po zakończeniu albumu pozostaniemy z narastającym rytmem „Wtorku”. Mając nadzieję graniczącą z pewnością, że to tylko wyjście. I do wykonań na żywo i do tego, co czekać będzie nas w przyszłości.

Budujące, jak w 64 wiośnie życia można wciąż zaskakiwać.

Voo Voo "7"; ART 2/ Agora