Christina Aguilera, która wielokrotnie podkreślała swoją wewnętrzną siłę i chełpiła się postawą "kobiecego wojownika", musiała zmierzyć się z bolesnym rozwodem i nagonką prasy, która rozpętała się natychmiast po jej rozstaniu z mężem. Ponadto ta wielokrotna laureatka Grammy musiała zmierzyć się z drastycznym spadkiem popularności i klapą ostatniej płyty "Bionic", która miała zmienić bieg muzyki popularnej.

Reklama

Aguilera przez kilka miesięcy odreagowywała stres... objadając się, przez co naraziła na szwank swoją reputację "wiotkiej księżniczki pop". Kilka dodatkowych medialnych wpadek zaważyło na jej dalszej karierze. Ratunkiem okazała się posada jurorki w programie "The Voice". Oceniając umiejętności wokalne uczestników, Christina Aguilera, uznawana niegdyś za jedną z najbardziej utalentowanych piosenkarek swojego pokolenia, odnalazła odwagę, by samej na powrót stanąć przed mikrofonem.

Wokalistka nie podążała za modą – w studiu skupiła się na przekazaniu emocji, jakie towarzyszyły jej przez minione dwa lata. – Nie chciałam narzucać sobie konkretnego stylu – mówi 31-letnia Aguilera, która pracowała nad nowymi piosenkami ze słynnym szwedzkim producentem, Maxem Martinem. – Wstęp do płyty nada całości odpowiedniego tonu – przekonuje artystka, nazywając swój nowy album "odrodzeniem".

Pierwszy singiel z albumu "Lotus" zatytułowany "Your Body" trafi do rozgłośni radiowych w piątek, 14 września. Na sam album wielbiciele Christiny Aguilery będą musieli poczekać do listopada.