Najlepszy singiel, album, cover, wykonanie live, gitarowa solówka, strona B singla, piosenka filmowa, najlepsza okładka – zestawień mówiących o tym, co jest najlepsze w muzyce, nie brakuje. Znacznie rzadziej zdarzają się jednak zestawienia będące swego rodzaju przestrogą. Czyli listy najgorszych piosenek, albumów, okładek (przykłady tych na dole strony) itd. A na nich dzieją się często historie dużo bardziej wciągające niż na tych pierwszych.

Moje wrażenie? Prawie się między sobą nie różniły. Melodie, które zapomina się natychmiast po wysłuchaniu, aranż niemal identyczny, o tekstach trudno coś powiedzieć ze względu na długość trwania próbki.
Jest to klasyczna sieczka do wypełniania materaca zwanego czasem antenowym.
Wreszcie o co tu chodzi, poza kolosalną forsą? Wydaje mi się, że redaktorzy prezentujący tę tzw, "muzykę" mają niezłe tantiemy od każdego nadanego gniota.Jednym słowem degrengolada. Zdaje się, że za mikrofonem i za konsoletą siedzą nastolatkowie nadający swoją muzykę dla swoich małolatów.
..Co Jest ..??
http://www.youtube.com/watch?v=pxvx0g5gmAA