O zgromadzonych w Stodole fanach wokalista mówił, że są "lepsi niż seks analny". Dziękował im za przypomnienie tego, jak "zaje****y jest rock'n'roll". Stwierdził ponadto, że "Warszawa to najlepszy przystanek dotychczasowej trasy promującej >The High End of Low<"..

Reklama

"Ludzie pytali, po co jadę do Warszawy? Właśnie po to! - powiedział wokalista po pierwszym gromkim aplauzie. Komplementów nie szczędził w dalszej części show. - Polska to jeden z krajów, który wie, na czym polega rock and roll" - dodał po kolejnym utworze.

Atmosfera w warszawskiej Stodole była bardzo gorąca. Publiczność nie zawiodła, a Manson na każdym kroku to podkreślał. "Warszawska publiczność jest najlepsza na świecie. Nie mówię tego tak sobie. Mówię serio. Warszawa jest najlepsza na świecie" - chwalił nieumiarkowanie.

Nie był to koniec dowodów uznania. Ze sceny jeszcze wielokrotnie padały słowa 'Poland' czy 'Warsaw rocks'. Co więcej podczas jednego z utworów artysta okrył się biało-czerwoną flagą.

Kapela, która promowała na żywo ostatnią płytę "The High End Of Low", wykonała także przeboje z poprzednich albumów, w tym "Disposable Teens", "The Dope Show", "Rock Is Dead" a także odśpiewany chóralnie ze zgromadzonymi cover kawałka "Sweet Dreams (Are Made of This)" oraz na finał "The Beautiful People".

Reklama