Zamiast aranżować kolędy i śpiewać po swojemu odgrywane co roku piosenki świąteczne, muzyk nagrał album o zimie.
"Nie lubię za bardzo świąt, ale powiedziałem, że zrobię coś o zimie. Zimowe ciemności mają ważne miejsce w ludzkiej psychice. Pozwalają nam na refleksje i rozważania" - stwierdził. Tłumaczył, że chciał znaleźć pieśni, które "zawierają w sobie mądrość z dawnych czasów". "Wolałem to, niż pieprzonego <Bałwana Frosty'ego>" - mówił wprost Sting.
I co wyszło? Album "If on a Winter's Night..." z kolekcją średniowiecznych pieśni związanych tematycznie z zimą.
Sting tłumaczy, że jego stosunek do świąt wynika z tego, że jest agnostykiem. "Interesuje mnie przedchrześcijańskie wyobrażenie o zimie jako okresie regeneracji, a nie zbawienia" - wyjaśniał.