"Nergal" tylko wygląda na groźnego. W wywiadzie dla pisma "Aktivist" zdjął maskę demonicznego wyznawcy szatana i opowiedział o jego - można powiedzieć - pospolitych rozrywkach.
"Lubię miejsca z różnorodną muzyką, na przykład SPATiF w Sopocie. Grają tam wszystko - od Wham i Michaela Jacksona po najnowszą muzykę klubową. Ale tańczę tylko, gdy jestem bardzo pijany…" - opowiada Adam Darski.
Zapytany, czy nie demoluje z kolegami hoteli po koncertach, odpowiedział: "Najczęściej za sceną czeka na nas butelka Danielsa, wódka, dwie kraty piwa i kubeł lodu. Siadamy, pijemy i analizujemy koncert. Jeżeli jest jakiś pomysł, to przenosimy się gdzie indziej, ale najczęściej jesteśmy tak zmęczeni, że bardziej cenimy sobie relaks. Regeneracja sił podczas trasy to podstawa dobrego koncertu".
Darski twierdzi, że nie demoluje już hoteli jak kiedyś. "Ale bywało ostro. Po pijaku robiliśmy różne głupoty, ale nigdy nie byliśmy zespołem wandali. Musimy czasem za coś zapłacić, bo np. TV spłonie (śmiech)" - czytamy w wywiadzie.
"Musimy czasem za coś zapłacić, bo np. telewizor spłonie" - tak Adam "Nergal" Darski opowiada o hotelowych ekscesach, które urządza po koncertach z kolegami z zespołu Behemoth. Partner Dody nie uważa się jednak za wandala. Mówi, że gdy dużo popije, zdarza mu się nawet potańczyć.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama