Według aktu oskarżenia sporządzonego przez prokuraturę okręgową w Los Angeles, Murray spowodował śmierć Jacksona 25 czerwca ub.r. podając mu silny środek znieczulający Propofol oraz dwa leki uspokajające. Osobisty lekarz Jacksona uparcie twierdzi, że podawał leki na prośbę piosenkarza, gdyż ten cierpiał na bezsenność, a na lato miał zaplanowane wyczerpujące koncerty w Londynie - złożył to oświadczenie w obecności rodziny Jacksona, jego rodziców Joego i Katherine oraz rodzeństwa - LaToi, Jermaine, Tito, Jackie i Randy'ego.
Poniedziałkowa rozprawa trwała krótko. Sędzia wyznaczył Jacksonowi kaucję za możliwość udziału w procesie z wolnej stopy w wysokości 75 tys. dolarów (prokuratorzy domagali się 300 tys. dolarów). Do czasu wpłacenia kaucji Murray pozostanie w areszcie.
"Wpłacimy kaucję, nie przyznamy się do winy i będziemy wściekle walczyć" - powiedział adwokat Murraya, Ed Chernoff. Sędzia pouczył oskarżonego, że po wpłaceniu kaucji będzie mógł swobodnie podróżować po kraju, ale nie może opuszczać Stanów Zjednoczonych. Musi też oddać swój paszport.
Obecny na rozprawie ojciec Michaela nagabującym go dziennikarzom powiedział tylko "Szukamy sprawiedliwości". Natomiast siostra gwiazdora LaToya telewizji Fox News oświadczyła, że Murray "powinien odpowiadać za zabójstwo z premedytacją".
W razie uznania Murraya za winnego nieumyślnego zabójstwa groziłoby mu do 4 lat więzienia.