Po raz pierwszy pojawiła się na okładkach brytyjskich gazet miesiąc temu, dzień po rozdaniu Brit Awards. Dostała nagrodę krytyków, którzy chyba nie przesłuchali dokładnie jej płyty.
"Who You Are" Jessie J pokazuje duże możliwości wokalne Brytyjki, ale jednocześnie demaskuje jej wtórność. Mieszanka klubowych dźwięków podrasowanych mocnymi gitarami z "Who You Are" jest momentami zwyczajnie nudna, a to ciężki grzech debiutu.
Niby wszystko jest tak, jak być powinno – singlowe przeboje ("Do It Like a Dude"), duety (z B. o. B w "Price Tag") i imponujące wokalne popisy ("Mamma Knows Best"). Do tego znakomite wideoklipy do singli, namaszczenie przez gwiazdy – m.in. Justina Timberlake’a – i drapieżny, przykuwający image z fryzurą Umy Thurman w "Pulp Fiction". Nie ma jednak spójności materiału i świeżości, jakimi czarują inne wokalistki z listy BBC Sound – którą w tym roku Jessie J wygrała – Anna Calvi czy Adele. Jakby Jessie nie wiedziała, którą drogą chce iść. Brakuje jej mentora w stylu Nicka Cave’a, który wspierał Calvi czy pomagającego Adele Ricka Rubina. Nikt nie pomógł jej poszukać oryginalności.
Numery w stylu "L. O. V. E." czy "Abracadabra" mogłyby nagrać Kate Perry, Rihanna, Pink albo inna gwiazdka mizdrząca się do fanów przewidywalnego popu. Na szczęście na płycie Jessie J znalazły się też znakomite kawałki, w których ona bawi się wokalem, a sekcja rytmiczna dźwiękami. "Mamma Knows Best" i tytułowe "Who You Are" to najjaśniejsze momenty płyty. Znakomite są też akustyczne wersje dołączone jako bonusy. Jessie J nie sili się w nich na wymuskaną przebojowość, a w towarzystwie gitary skutecznie czaruje swoją krzykliwą chrypką.
Reklama
Po "Who You Are" wiemy już, że Jessie potrafi pisać przeboje do kiwania nóżką. Teraz czekamy na jej atak na bardziej wymagających fanów ładnych dziewczyn o ciekawych możliwościach wokalnych.
Reklama
JESSIE J | Who You Are | Universal Music Polska