Rzadko pojawia się pani na branżowych bankietach. Nie lubi pani takich imprez?

Kayah: To prawda, że rzadko bywam na tego typu imprezach, czasami może nawet zbyt rzadko. Mnie zawsze wystraszają paparazzi, pozowanie do zdjęć. Jest jakaś płytkość w takich kontaktach. Ja wolę prawdziwe spotkania, kiedy jest się nastawionym na drugiego człowieka, a niekoniecznie na taką masową przyjemność z "bywania".

Reklama

Taki styl bycia oznacza, że obecnie pracuje pani w studiu?

– Złapałam kilka srok za ogon. Nie wiem, czy dobrze na tym wyjdę. W tej chwili kończę prace nad piosenką, która ma mi trochę przywrócić medialne życie. Poza tym wzięłam się za płytę z kompozycjami Krzysztofa Komedy. Autorską płytę też szykuję, nie wiem tylko, czy mi sił i czasu starczy na to wszystko, ale czuję ogromny przypływ energii i weny twórczej.

Skąd czerpie pani inspirację?

– Przyznam, że dużo energii dostaję od młodych artystów z mojej wytwórni, Kayaxu. Ich pasja do muzyki jest zaraźliwa. Oni udowadniają mi, że warto być odważnym, chociaż nie raz dopadają nas zwątpienia

Jest pani jedną z najbardziej cenionych piosenkarek w kraju. Zwątpienia?

– Jako wydawca spotykam się z niechęcią mediów, z brakiem zainteresowania polskimi artystami. To strasznie boli, kiedy nie jestem wstanie przekonać kogoś o wartości tego, co tworzymy. Jednak mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni i rodzima muzyka będzie bardziej doceniania przez nas wszystkich.