">>I woke up so happy<< to pozornie radosny utwór, ale gdy ktoś wsłucha się w słowa, szybko się przekona, że to pewnego rodzaju kobiecy protest song, dotyczący rozstania i trudności pogodzenia się z wolą drugiego człowieka" - tak o utworze mówi jego autorka.
"Wyraźny klimat tej piosenki niejako sam narzucił nam charakter obrazu, w jaki zdecydowaliśmy się ją opatrzyć" - kontynuuje Alicja.
Klip ma kilka osi fabularnych i kryje też pewną mroczną zagadkę. "Zależało mi na tym, aby teledysk był niejednoznaczny i nieoczywisty. Ja sama jestem w nim rozpaczającą, porzuconą kobietą, a jednocześnie bezdusznym sprawcą. Kluczowe jest jednak to, że te dwie role, choć pozornie przypisane bohaterom stojącym wobec siebie w opozycji, tworzą ostatecznie jedną postać" - opowiada wokalistka.
Alicja Janosz odkrywa ostatnio brzmienia soulu, jazzu i bluesa. I właśnie w takiej stylistyce utrzymany będzie cały jej album, chociaż nie zabraknie w nim także elementów charakterystycznych dla muzyki pop, czy nawet reggae. Vintage, czyli łączenie nowego ze starym, odzwierciedla charakter obecnej twórczości i muzycznych poszukiwań Alicji.