Wokalsta uciął wszelkie spekulacje o ewentualnym tournee grupy w pełnym składzie, określając doniesienia na ten temat jako "frustrujące i niedorzeczne". Jeszcze w ubiegłym tygodniu brytyjski tabloid "The Sun" zapewniał swych czytelników, że Plant zgodził się dołączyć do kolegów z zespołu i pojechać z nimi w trasę. Tymczasem sam zainteresowany twierdzi, że przez najbliższe dwa lata nie wybiera się w żadne tournee.

Reklama

Plant koncertował ostatnio w Ameryce, promując album "Raising Sand", który nagrał z gwiazdą country, Alison Krauss. Nie było jej jeszcze na świecie, gdy Led Zeppelin święcili już swoje pierwsze muzyczne triumfy. Wokalista, który w sierpniu ochodził 60 urodziny, wydał kąśliwe oświadczenie, w którym napisał: "Życzę Jimmy'emu Page'owi, Johnowi Paulowi Jonesowi i Jasonowi Bonhamowi sukcesów".

Nie zawsze Plant był taki niezłomny. Od 1980 roku, gdy zespół rozpadł się po śmierci perkusisty Johna Bonhama, zdarzyło mu się kilkakrotnie wystąpić z pozostałymi członkami Led Zeppelin na jednej scenie. Po raz pierwszy w 1985 podczas koncertu Live Aid, po raz ostatni w Londynie w grudniu ubiegłego roku, gdy uczcicli pamięć zmarłego współzałożyciela Atlantic Records, Ahmeta Ertegüna. W połowie lat 90 nagrał nawet z gitarzystą Jimmie Pagem płytę "No Quarter" z nowymi aranżacjami klasycznych kompozycji Zeppelina.

W zeszłym roku Plant odrzucił ofertę cyklu koncertów z reaktywowanym zespołem, choć honorarium opiewało na 200 millionów dolarów. W jednym z wywiadów oświadczył, ze nie ma zamiaru pójść w ślady Rolling Stones i włóczyć się po świecie z bandą znudzonych starców. Tymczasem Jason Bonham (syn Johna) poinformował niedawno, że razem z Jonesem i Pagem pracują nad nowym materiałem. Będzie proces o nazwę grupy?

Reklama

Led Zeppelin sprzedali ponad 300 milionów płyt. W rankingach na "najlepszy rockowy zespół wszech czasów" z reguły zajmują pierwsze miejsce.