Koncert Cesárii Évory w Polsce
Warszawa, PKiN, Sala Kongresowa, pl. Defilad 1
22.03, godz. 19.00

p

Reklama

Cesária Évora "Radio Mindelo"

Reklama

Wyd. Lusafrica 2008

p

Sentymentalne pieśni afrykańskiej wokalistki doskonale trafiły w gusta polskiej publiczności. Na początku dekady przedstawiła ją nam Kayah, potem nagrywała z nią również Dorota Miśkiewicz, a sama artystka wielokrotnie gościła na koncertach w naszym kraju. Tymczasem wydawnictwo „Radio Mindelo” ukazuje dziś już 67-letnią diwę w zupełnie innym świetle – 22 skromne pieśni tchną świeżością, jakiej nie uświadczymy na wycyzelowanych ostatnich dziełach, które przyniosły jej liczne wyróżnienia na całym świecie.

Właśnie z tytułowym miastem Mindelo wiąże się historia tej płyty. To tam powstały najwcześniejsze i najbardziej autentyczne nagrania Cesarii. Pod koniec lat 50. miasto ogarnął szał żywiołowej coladery – nowy gatunek pieśni współistniał m.in. z pradawną morną, którą ukochała właśnie „Bosonoga diwa”. Jednym z kompozytorów był Francisco Xavier da Cruz, kuzyn ojca Cesarii, a mistrzami, dla których zaczynała śpiewać niespełna 20-letnia dziewczyna, byli słynni Ti Goy i Frank Cavaquim. To właśnie pierwszy z nich dostrzegł w niej wielki talent i zaprosił na nagrania dla lokalnego Radia Barlavento, które pracowało pełną parą i potrzebowało wciąż nowych utworów i wykonawców. Biorąc pod uwagę, że studio było wyposażone w jeden mikrofon, jakość pierwszych nagrań Evory budzi szacunek dla warsztatu muzyków i techników. Każdy z głosów słychać, jakby był nagrywany osobno – był to stary sposób radiowców z Mindelo na uzyskanie selektywnego brzmienie zespołu.

CZYTAJ: Cesaria Evora wyznała DZIENNIKOWI: "Moja muzyka bierze się z dobrych i złych wspomnień" >>>
Reklama

Nieznaczny pogłos w dźwięku gitar w tych utworach dodaje pewnej surowości, dzięki której akompaniament dyskretnie schodzi na plan dalszy. Na czoło wysuwa się za to Cesaria, śpiewająca lekko, melancholijnie pełne wdzięku coladery Ti Goya. Jest między nimi porozumienie bez słów, co podkreśla pewna amuzyczność tych utworów – są zbudowane jak piosenki, ale pełnią raczej rolę subtelnego komentarza pełnego metafor i pozornie pozbawionego emocji, tak jak poezja japońska. W skromności wypowiedzi, w dystansie skrywa się piękno tej egzotycznej muzyki.

Z kolei w nigdy przedtem nierejestrowanym utworze B.Lezy „Mar Azul” (patrz wideo niżej) czy pieśni o miłości do innej „Cize” Cesarii udaje się przejść od eterycznych obrazów i wspomnień, jakie zamieszczali inni kompozytorzy współcześni, choćby Armandio Cabral, do uniwersalnej tęsknoty za niewypowiedzianym. Patos i nadmierną słodycz frazy łagodzi przejrzyste brzmienie cavaquinho, czterostrunowej minigitary, która jest charakterystycznym instrumentem Wysp Zielonego Przylądka. Kabowerdeńczycy słuchają ich od wieków w knajpach portowych i salkach, gdzie i dziś odbywają się tocatiny, czyli sesje nagraniowe na gorąco. W takiej właśnie scenerii rejestrowano pierwszą płytę Evory.

„Radio Mindelo” ujrzało światło dzienne pod koniec kariery artystki. „Kobieta z wysp”, jak sama o sobie mówi Cesaria, mogła nigdy nie chcieć jej wydania, bo przecież to album dokumentujący jej najwcześniejsze, być może niezbyt doskonałe dla niej samej nagrania. Trudno jednak oprzeć się myśli, że byłaby to spora strata dla jej dyskografii.