Chociaż przez ostatnich osiem lat nie nagrał żadnego albumu, a jego ostatnie wielkie hity królowały na listach w połowie lat 90., Jackson wciąż żył swoją legendą. W końcu ponad 40 lat życia poświęcił na profesjonalną karierę muzyczną. Jeszcze kiedy był dzieckiem, mówiła o nim cała Ameryka, a ledwie przekroczył trzydziestkę, miał u stóp cały świat. Stał się ikoną współczesnej muzyki pop i zapłacił za to olbrzymią cenę – utracił własną prywatność, która od najwcześniejszych lat została wystawiona na widok publiczny i stała się towarem na sprzedaż. Kiedy w latach 90. zaczął gonić za swoim utraconym dzieciństwem, ukrywać efekty starzenia, stał się obiektem plotek i pomówień, które położyły się cieniem na jego karierze, muzyce i działalności filantropa. Czy teraz Jacko zostanie zapamiętany jako geniusz popu, wielki talent muzyczny czy raczej jako ofiara pokrzywdzona przez los w zabójczym pędzie do sukcesu?

Reklama

Król Popu był tylko jeden >>>

Jego zasługi dla muzyki pozostają niepodważalne – miliony sprzedanych płyt na świecie, liczne nieśmiertelne przeboje i oszałamiające wyniki w Księdze rekordów Guinnessa. Jego pozycję i znaczenie w zeszłym roku potwierdził sukces wznowienia legendarnego album „Thriller” w 25. rocznicę premiery. Entuzjazm wobec tego albumu wyraziły takie gwiazdy jak Justin Timberlake, Akon czy Will.I.Am. A fani wkrótce włączyli się w akcję wybierania ulubionych utworów na składankę „King of Pop”. Teraz, po śmierci Jacksona, ze wszystkich stron płyną słowa wdzięczności. Wyraziły je nawet młode gwiazdki pokroju Britney Spears, która powiedziała: „Był dla mnie inspiracją przez całe życie i nie mogłam się doczekać jego koncertu”, ale również takie tuzy jak Madonna, która przyznała: „Zawsze go podziwiałam. Świat stracił jednego z największych, ale jego muzyka będzie wieczna”.

Mariah Carey, Celine Dion i inni celebryci opłakują Jacko >>>

Jackson swoimi sukcesami wytyczył zupełnie nowe szlaki dla wszystkich współczesnych gwiazd popu bazujących na doskonałej produkcji muzycznej, artystycznym perfekcjonizmie oraz odwadze i kontrowersjach. Na przełomie lat 60. i 70. jego kariera była o tyle wyjątkowa, że razem z Jackson 5 przebił się jako jeden z pierwszych czarnoskórych zespołów do białej publiczności m.in. dzięki przebojom „I Want You Back” oraz „ABC”. Natomiast sam Jackson dostrzeżony przez branżę w wieku ośmiu lat debiutował w najlepszej tradycji wytwórni Motown solowym albumem w 1971 roku. Okazał się on nie tylko pupilkiem starszego rodzeństwa, ale prawdziwym talentem na miarę Sammy’ego Davisa Jr., Sama Cooke’a czy króla funku Jamesa Browna.

Reklama



Przełomem w jego karierze było jednak rozpoczęcie współpracy z Quincym Jonesem przy albumie „Off The Wall”, który sprzedał się w liczbie 20 milionów egzemplarzy. A potem w zupełnie nowoczesnym stylu przewrócili razem świat muzyki do góry nogami krążkami „Thriller” i „Bad” oraz ogromnymi trasami koncertowymi, jakich jeszcze nie było. W ten sposób nadał tempo rozwojowi rynku muzycznego – prezydent Bush nagrodził go tytułem artysty dekady, a Elizabeth Taylor mianowała królem popu. Jackson stał się również pierwszą gwiazda epoki MTV, która uczyniła swoje życie częścią show. Publicznie komentowano jego problemy zdrowotne – kiedy wykryto u niego chorobę skóry czy przeszedł operację plastyczną. Sam artysta podgrzewał atmosferę, puszczając plotki o tym, że sypia w namiocie tlenowym, żeby uniknąć starzenia się, czy twierdził, że chce się upodobnić do Diany Ross.

Reklama

Jackson był królem do końca >>>

Aktem odwagi była publikacja autobiografii „Moon Walk” (1988) odsłaniającej kulisy jego trudnego dzieciństwa, a potem powtórzenie oskarżeń wobec ojca w popularnym talk-show Oprah Winfrey w 1993 roku. Jackson zwierzał się przed 90 milionami Amerykanów z tego, jak wyżywał się na nim ojciec Joseph Walter „Joe” i realizował niespełnione ambicje kosztem dzieci. Potem zaczęły w mediach mnożyć się zupełnie absurdalne historie o tym, jak „Wacko Jacko” (dziwny Jacko) przyjaźni się z szympansem Bubblesem, oraz pomówienia dotyczące otaczania się dziećmi na ranczu Neverland. Do dziś zresztą nie są jasne okoliczności dwóch głośnych procesów o molestowanie wytoczonych 1993 roku przez Jordana Chandlera i jego ojca oraz dziesięć lat później przez Gavina Arvizo. Zresztą Jackson sam się pogrążył, opowiadając w głośnym dokumencie „Living with Michael Jackson” o tym, jak sypia z dziećmi w jednym łóżku.

Oto najlepsze pioesnki Michaela >>>

Złe wrażenie miał poprawić dosyć symboliczny ślub z Lisą Marie Presley, córką samego Elvisa Presleya, oraz wychowanie własnych dzieci. Niestety okazał się równie słabym mężem jak ojcem, kiedy o mało nie wypuścił swojego drugiego syna przez hotelowe okno, pozdrawiając fanów. Badający jego przypadek dr Stan Katz po latach wystawił diagnozę, według której artysta cofa się psychicznie do poziomu dziesięciolatka i w związku z tym nie może być również pedofilem. Dawałoby to odpowiedź, dlaczego w swojej twórczości, szczególnie w ostatnim okresie, kreował się niemal na komiksowego superbohatera, stawiał sobie pomniki oraz epatował niewinnością i zaczął uciekać w dzieciństwo niczym Piotruś Pan.



Wyrazem tego stała się również misja zbawienia świata, którą pokazywał nie tylko w teledyskach „Heal the World” czy „They Don’t Care About Us”, a przede wszystkim realizował w licznych akcjach charytatywnych. W końcu to on w okresie Live Aid w 1985 roku był inicjatorem nagrania przez największe gwiazdy muzyki pop singla „We Are The World”, który zwrócił uwagę na problemy Afryki. Założył również fundację Heal the World Foundation, która zbierała środki dla ubogich dzieci na całym świecie i wsparł rekordową liczbę organizacji oraz jako jeden z pierwszych celebrytów opowiedział się po stronie nosicieli wirusa HIV oraz chorych na AIDS w obecności prezydenta Billa Clintona. Natomiast pod koniec lat 90., kiedy ograniczył liczbę koncertów, wystąpił z Luciano Pavarotti na imprezie „Warchild” na rzecz uchodźców z Kosowa oraz zorganizował „Michael Jackson & Friends” dla fundacji Nelsona Mandeli, Czerwonego Krzyża i UNESCO.

Oto ostatnie chwile Michaela >>>

Z perspektywy tych wszystkich działań muzycznych i pozamuzycznych rysuje się dosyć wyraźny obraz artysty zagubionego w świecie muzyki popularnej, który padł ofiarą własnego wizerunku. Z cudownego czarnoskórego tancerza i śpiewaka, którym zachwycali się wszyscy, stał się wyniszczonym przez życie, postmodernistycznym zombie i obiektem powszechnego współczucia. W ostatnich latach najczęściej można było go zobaczyć na przypadkowych fotografiach na serwisach plotkarskich, na których pod maską i kapeluszem można było dostrzec coraz bardziej zdeformowaną twarz. Na zły stan zdrowia nałożyły się też kłopoty finansowe w Neverlandzie, które doprowadziły do zagłady królestwa Jacksona. Ale popkultura i tak zapewniła mu wieczne życie.