Policja po raz kolejny przesłuchała osobistego lekarza Michaela Jacksona. Wiadomo, że to on podał artyście zastrzyk z demerolem - lekiem przeciwbólowym o działaniu podobnym do morfiny. Jakiś czas później muzyk zasłabł i nie odzyskał już przytomności. Nie wiadomo, czy wstrzyknięty demerol przyczynił się do zgonu Jacksona. Policja nie zdradza treści zeznań lekarza. Doktor Conrad Murray nie jest też podejrzanym w tej sprawie.

Reklama

Za ustalenie, co działo się w rezydencji artysty w nocy z czwartku na piątek polskiego czasu, zabrały się media. Brytyjski tabloid "Daily Mirror" skrupulatnie odtworzył ostatnie chwile Króla Popu, powołując się na swego informatora.

>>>Posłuchaj, jak wzywano pomoc do Jacksona

Co wydarzyło się, zanim na pogotowie w Los Angeles zadzwonił mężczyzna asystujący lekarzowi gwiazdora i poprosił o karetkę? Zdaniem brytyjskich dziennikarzy dramat w domu Michaela Jacksona trwał już od wielu minut.

Zaczęło się od fatalnego zastrzyku, w którym oprócz przeciwbólowego demerolu znajdowała się mieszanka leków antydepresyjnych, rozluźniających i antyalergicznych. Michael Jackson leży na sofie, a jego serce bije coraz wolniej. Prawdopodobnie - jak piszą dziennikarze - artysta był podłączony do urządzenia moniturującego oddech i puls.

Mniej więcej po 40 minutach od podania zastrzyku kardiolog Conrad Murray orientuje się, że z Jacksonem dzieje się coś niedobrego. Serce bije nieregularnie, oddech staje się płytki. Doktor wstrzykuje mu w ramię lidokainę, która ma uregulować pracę serca. Bez rezultatu.



Reklama

Wtedy, według "Daily Mirror", kardiolog przystępuje do masażu serca i zaczyna oddychanie metodą usta-usta. To zresztą ma potwierdzać nagranie rozmowy z pogotowiem. Gdy i te zabiegi nie przynoszą rezultatu, doktor podejmuje ostatnią desperacką próbę ratowania Michaela Jacksona. Wstrzykuje mu prosto w serce dawkę adrenaliny.

Informator, na którego dotali brytyjscy dziennikarze, relacjonuje: "To wyglądało jak scena z filmu <Pulp Fiction>, gdzie John Travolta wbija pełną adrenaliny strzykawkę w klatkę piersiową Umy Thurman, by ocucić ją po przedawkowaniu narkotyków".

Niestety, ta próba również nie przywraca artysty do życia. Jego osłabione serce nie chce bić. Wezwani ratownicy jeszcze przez trzy kwadranse reanimują Michaela Jacksona. Po przewiezieniu go do szpitala stwierdzają zgon.