Soundedit ma szansę stać się festiwalem równie prestiżowym co jego odpowiednik w świecie filmowym - Camerimage. Bo organizatorzy postawili sobie bardzo ambitne cele. "Rola producenta w powstawaniu współczesnej muzyki rozrywkowej jest kluczowa, a nie ma w Polce festiwalu poświęconego ludziom, którzy często mają równy udział w powstaniu danej płyty, co sami artyści. Dlatego dążymy do tego, żeby Łódź stała się centrum spotkań ludzi, którzy kształtują dzisiejszy obraz rynku muzycznego" - tłumaczy dyrektor festiwalu Maciej Werk.

Reklama

U2 pokaże w Łodzi polski koncert od kuchni >>>

Na Soundedit mają być zapraszani najsłynniejsi producenci i muzyczne legendy, które będą się dzielić z publicznością swoimi doświadczeniami i wiedzą. To ważne co najmniej z kilku powodów. Jeśli organizatorom festiwalu uda się z niego uczynić międzynarodową markę, może w końcu coś się ruszy na naszym zapyziałym rynku muzycznym. Camerimage ma swojego Davida Lyncha, który pokochał Polskę i zaczął angażować się we współpracę z nadwiślańskimi filmowcami. Podobnie rzecz może się mieć z Soundeditem i do Polski zaczną zjeżdżać znani producenci, którzy zaczną nagrywać z naszymi artystami. Zresztą festiwal już ma swoją megagwiazdę. David Lanois, który w ramach festiwalu zagra w Łodzi koncert ze swoim zespołem (12.09 w klubie Wytwórnia), to jeden z najważniejszych producentów w historii współczesnej muzyki rozrywkowej. Jego obecność z pewnością pomoże w organizowaniu przyszłych edycji, bo Kanadyjczyk to człowiek instytucja. Dość przypomnieć, że ten multiinstrumentalista, kompozytor i producent stoi za najważniejszymi płytami U2 – m.in. przełomowymi dla grupy „Unforgettable Fire” i „Joshua Tree”. Nie wspominając o współpracy z takimi gwiazdami jak Peter Gabriel („So”), Bob Dylan („Oh Mercy”) czy Emmylou Harris („Wrecking Ball”). Jego występ zapowiada się wyjątkowo atrakcyjnie, bo artysta zaprezentuje w Łodzi premierowy materiał nagrany ze swoim nowym zespołem.

Daniel Lanois dla DZIENNIKA: Byłem kolejnym członkiem U2 >>>

Ale Lanois to tylko jedna z gwiazd. Z tej samej ligi pochodzą trzej inni goście, którzy w najbliższy weekend zjawią się w Łodzi. Pierwszy z nich - Adrian Sherwood - to legenda muzyki reggae, dub i industrial, założyciel wytwórni On U-Sound Records znany m.in. ze współpracy z takimi ikonami jak Lee „Scratch” Perry, Einstuerzende Neubauten czy Nine Inch Nails. Na festiwalu Sherwood wystąpi również z premierowym materiałem (12.09, klub Łódź Kaliska) ze swojego nowego albumu „Becoming a Cliche”, który ma mieć premierę jeszcze tej jesieni. Na scenie Sherwoodowi będzie towarzyszyć MC Brother Culture, ceniony jamajski wokalista z Londynu.

Reklama

Nie mniej utytułowany jest Gareth Jones znany głównie jako jeden z ulubionych producentów Depeche Mode oraz Gordon Raphael. Ten ostatni zasłynął z kolei jako producent pierwszych płyt The Strokes. Pochodzący z Seattle artysta zajmuje się również malarstwem i fotografią, więc w Łodzi oprócz setu DJ-skiego będzie można podziwiać wystawę jego prac wizualnych (11.09, ul. Piotrkowska 102).

Zarówno Jones, Rapheal, jak i pozostali koledzy po fachu w Łodzi będą brali udział w warsztatach poświęconych nowoczesnym technikom studyjnym. To kolejny atut festiwalu. Bo w czasach powszechnego dostępu do technologii studyjnych coraz więcej artystów decyduje się na samodzielne nagrania w zaciszu swoich domowych studiów, które niestety często brzmią amatorsko. W tej sytuacji każda możliwość podpatrzenia technik stosowanych przez najlepszych speców w branży wydaje się nie do przecenienia. Co więcej, skorzystają na tym nie tylko artyści, ale i słuchacze.