Po sławetnym incydencie z gali MTV, dręczony wyrzutami sumienia Kanye West postanowił ukryć się przed światem w... Indiach. "Wciąż czuje się strasznie z tego powodu - zdradził jego bliski znajomy. - Ponadto uważa, że od śmierci matki, jego życie źle się układa".

Krótko było dane muzykowi i jego bliskim cieszyć się spokojem - zakłóciła go nieprzyjemna plotka o rzekomej śmierci rapera w wypadku samochodowym. Jakaś nieżyczliwa Westowi dusza poinformowała o tym przez Twittera. Jedna wiadomość wywołała prawdziwą burzę, która z hukiem przetoczyła się przez internet.

Dziewczyna Kanye Westa, modelka i tancerka Amber Rose, szybko ugasiła płomień gorącej wiadomości, umieszczając stosowne dementi na swoim profilu Twitter.

"Informacja o śmierci Kanye Westa wcale nie jest śmieszna! To nieprawda! - napisała. - Są tacy ludzie, jak ja i jego rodzina, którzy bardzo Kanyego kochają. Trzeba być w totalnej desperacji, żeby wymyślać takie historie. Wszyscy jesteśmy tylko ludźmi popełniającymi błędy... Ale wymyślanie historyjek o czyjejś śmierci w odwecie za jego błąd to jakis obłęd".





Reklama