Jak pisze gazeta.pl, w internecie trwa dyskusja, co zrobić, by dostać się na specjalną podstronę serwisu YouTube, na której jutro o 4.30 rano ma się rozpocząć transmisja z kalifornijskiej Pasadeny.
Internauci twierdzą, że trzeba skorzystać z serwera proxy. Daje on możliwość ukrycia naszego numeru IP bądź nawet nadania fałszywego numeru, który może sugerować, że pochodzimy z innego kraju, np. z USA.
Bo to Amerykanie, obok mieszkańców 15 innych krajów, będą mogli bez przeszkód oglądać występ Irlandczyków. Kto jeszcze będzie mógł swobodnie wejść na stronę transmisji? Mieszkańcy Australii, Brazylii, Kanadzie, Francji, Indiach, Irlandii, Izraelu, Włochach, Japonii, Meksyku, Holandii, Nowej Zelandii, Korei Południowej, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Skąd takie ograniczenia? Prawdopodobnie wynikają one z obaw YouTube o to, czy serwis podoła transmisji. W czasie koncertu stronę odwiedzą zapewne miliony fanów grupy, a gdyby transmisja była otwarta dla wszystkich internautów z całego świata, serwery najpewniej nie wytrzymałyby.
Transmitowany koncert U2 zagra na stadionie Rose Bowl w Pasadenie. To już finisz kończącej się trasy "360o Tour".