Letni remanent płytowy, czyli najciekawsze premiery ostatnich tygodni
1
Media
2 Dobrze wygląda, potrafi śpiewać przejmująco jak Sinead O'Connor albo seksownie jak Lana Del Rey. Do tego towarzyszą jej łatwo wpadające w ucho, ambitne popowe podkłady. Pochodzącej z Londynu Kyli La Grange brakuje jednak jeszcze stylu i jakości, dzięki którym mogłaby doskoczyć do gwiazd współczesnego popu. Choć trzeba przyznać, że jej nowy krążek "Cut Your Teeth" to i tak płyta wciągająca na dłużej niż jedną emisję. Jej przepełnione elektroniką kompozycje momentami są przewidywalne, ale potrafią zauroczyć. Tytułowy balladowy singiel "Cut Your Teeth" to chyba najmocniejszy fragment płyty. Na uwagę zasługuje też na pewno drugi singiel "The Knife", który zgodnie z tytułem przypomina dokonania szwedzkiego duetu o tej samej nazwie. Szkoda, że czasami Kyla zbyt mocno ociera się o płaczliwy ton. Mimo to warto dać jej szansę
Media
3 O tym, że Redman jest erudytą i świetnym technikiem, wiadomo już od 21 lat, kiedy za swój debiutancki album dostał nominację do nagrody Grammy. Na swojej najnowszej płycie, "Trios Live" amerykański saksofonista udowadnia, że ma również na tyle silną osobowość, by wziąć na swoje barki melodyczną grę w trio. I to w rzadko spotykanej wersji, bo bez fortepianu. Na "Tris Live" żywioł koncertu miesza się z intymną atmosferą występu w klubie. A w zasadzie występów, bo materiał nagrano podczas dwóch wieczorów: w Nowym Jorku (2009) i w Waszyngtonie (2013). Sekcje – bo grają dwa składy, z różnymi basistami - na przemian mocno wybijają rytm albo ledwie szemrają. Repertuar tworzą autorskie kompozycje Redmana i covery Weila, Brechta, Theloniousa Monka czy Led Zeppelin. A wszystko na najwyższym poziomie muzycznej perfekcji
Warner Music Poland
4 Akustyczna gitara, pianino, skrzypki, oniryczny wokal - to podstawy debiutanckiego krążka Broken Twin. Za tym pseudonimem kryje się 25-letnia Dunka Majke Voss Romme. O swoim wyciszonym materiale powiedziała: "Chciałam wrócić do podstaw, szukałam ciepłych dźwięków w klimatach lo-fi, minimal. Jestem debiutantką i musiałam mieć pewność, jak ta płyta ma wyglądać, zanim kogokolwiek do niej dopuszczę. To bardzo osobisty krążek". I to jest jego siłą. Co prawda można wypowiedzi Majke nie kupić, ale trudno zarzucić jej brak szczerości. Dunka nie napina się na żadne popularne, modne rozwiązania, nikogo nie naśladuje. Tym samym stworzyła zapewne niszowy album, ale fani wyciszonych, skromnych, choć przemawiających do wyobraźni dźwięków nie powinni być "May" zawiedzeni
Media
5 To już dziesiąty krążek brytyjskiego songwritera Davida Graya. Składa się na niego 11 balladek opartych głównie na motywach gitarowych, które Gray dopełnił swoim ciepłym wokalem. Numery brzmią momentami tak, jakby nagrali je panowie z U2 ("As The Crow Files"), a czasami jak wyjęte z filmu braci Coen "Co jest grane, Davis?". Pasowałyby na sceny klubików, w jakich gra główny bohater obrazu. Co prawda Gray mówił w wywiadach o "Mutinners", że zrywa tym albumem ze swoją muzyczną przeszłością, ale to nie do końca prawdziwa teza. Wciąż pozostaje przyjemnym grajkiem z gitarą. Zresztą trudno, żeby mocno zmienił się muzycznie, skoro dotychczasowe dokonania zaprowadziły go na listy przebojów na Wyspach i w Stanach, do tego dały mu nominacje do Grammy i Brit Awards. Przyzwoicie, ale bez pazura
Media
6 Co prawda tytuł najnowszego krążka Jakuba Nox Ambroziaka nosi tytuł "Mikrokosmos", to do liczby numerów pasuje raczej słowo "makro". Jest ich bowiem aż 24, choć trzeba dodać, że krótkich. Nox pokazuje nam swój świat pełen przeróżnych fascynacji. Są klimaty indyjskie, triphopowe, industrialne, ambientowe i mistyczne. Ten eklektyzm to jednocześnie zaleta i wada "Mikrokosmosu". Nie wszystkie muzyczne wędrówki Noxa są bowiem wciągające. Banalnie wypada chociażby "Elephants" wykonane z Klaudią Wieczorek i perkusistą Wojciechem Soburą. Zresztą gości jest tu więcej. Wśród nich Neurasja, Teielte, Eufoteoria, Random Trip czy JazzPospolita. Trudno narzucić temu albumowi gatunkowe określenie, tak jak trudno od razu polubić go w całości. Na pewno warto go przesłuchać dla kilku, kilkunastu fragmentów
Media
7 Tytuł "Last Dance" mówi sam za siebie. Dla Charliego Hadena bowiem jest prawdopodobnie pożegnaniem. Jak większość tych, którzy przeszli chorobę Heinego-Medina, po latach dotknął go zespół poporażenny mięśni. Nie wiadomo, kiedy (i czy w ogóle) 77-letni dziś basista wróci na scenę. Jego oraz Keitha Jarretta "Last Dance" to w prostej linii kontynuacja wydanej cztery lata temu płyty "Jasmine", na której pianista i kontrabasista odkurzyli kilka starych tematów jazzowych i szlagierów Brodwayu. Tym razem padło m.in. na: "'Round Midnight" Thelonious Monka i "Dance of the Infidels" Buda Powella. Nagrania zarejestrowano podczas jednej sesji, do której doszło w piwnicy domu Jarreta przy okazji kręcenia dokumentu o Hadenie, "Rambling Boy" w 2007 roku. Ich interpretacje, choć nagrane w minimalistycznym składzie, są gęste i brzmią sycąco. Wyszła z tego świetna i bardzo osobista płyta
Media
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję