Dla Rolling Stonesów napisała m.in. ich wielki przebój "Wild Horses". W studiu wspierali ją chociażby Nick Cave, Morrissey, Damon Albarn. Doskonale radziła sobie w kinie ("Irina Palm") i teatrze ("Wieczór w Republice Weimarskiej"). Swoim zachrypłym głosem czarowała w "The Memory Remains" Metalliki. Stacja VH1 umieściła ją na 25. miejscu listy największych kobiet rock'n'rolla. Mowa o córce austriackiej baronowej Evy von Sacher-Masoch i brytyjskiego szpiega Roberta Glynna Faithfulla, Marianne Evelyn Faithfull.

Reklama

Co prawda niemal 70-letnia dziś Marianne nie ma takiego głosu jak wtedy, kiedy nagrywała swój chyba najlepszy album (sama określiła go słowem "masterpiece") "Broken English", ale wciąż potrafi hipnotyzować na scenie. Jej ostatnie muzyczne dzieło pojawiło się w zeszłym roku. Na "Give My Love to London" zaprosiła m.in. Annę Calvi, Briana Eno, Warrena Ellisa i Adriana Utleya z Portishead. O płycie w rozmowie z "Wysokimi Obcasami" Marianne Faithfull powiedziała: – Tak naprawdę cała ta płyta jest zaklęciem – zaklęciem, że wszystko ma być OK. Nie chodzi o to, żeby być cały czas szczęśliwym, bo to uczucie przychodzi i odchodzi. Ma być dobrze – to znaczy ma być miłość. Miłość w każdym wymiarze: do zwierząt, do najbliższych, do siebie. Miłość zawsze i po raz pierwszy, ze wszystkimi konsekwencjami. Jestem stara i jedyna z tego korzyść jest taka, że wiem, iż to jest najważniejsze. I nie chodzi o to, że szukam nowej miłości dla siebie. Raczej uczę się ją rozpoznawać dookoła.

Reklama

Na obecnej trasie Marianne Faithfull śpiewa jednak nie tylko materiał z "Give My Love to London". Wykonuje też klasyki, chociażby "As Tears Go By" napisane przez Micka Jaggera i Keitha Richardsa, tytułowy numer ze wspomnianego "Broken English" czy "It's All Over Now, Baby Blue" Boba Dylana. Nie inaczej powinno być w Gdańsku i Chorzowie.

Reklama