Podoba mi się koncepcja słuchania płyty jak pamiętnika – stwierdziła Sinéad O'Connor. – Czytanie wspomnień kogoś, kto przeszedł coś bardzo negatywnego. To jest jak muzyczna podróż, a wiadomo, że każda podróż musi się kończyć dobrze. Po co gdzieś się ruszać, żeby na końcu czuć się źle? Ale, tak poza tym, to wszystko sprowadza się do seksu. Jak zawsze.

Reklama

Dyskografię Sinéad O'Connor zamyka longplay "Theology" z czerwca 2007 roku.