Eros Ramazzotti, który od 30 lat śpiewa niemal na całym świecie, zabrał głos w toczącej się we Włoszech dyskusji na temat zagrożeń, związanych z budową wielkich scen koncertowych i dwóch zanotowanych ostatnio śmiertelnych wypadków w wyniku zawalenia się takich konstrukcji podczas ich montażu.
– Kocham Włochy, ale niestety, wiele rzeczy nie działa tak, jak powinno. Powtarzam od lat, że miejsca na koncerty są do tego niedostosowane. Im bardziej na południe, tym sytuacja pogarsza się; tumiwisizm, brak profesjonalizmu, konstrukcje niemodernizowane od 40 lat – podkreślił Ramazzotti w wywiadzie dla dziennika "La Repubblica".
Gwiazdor włoskiej piosenki zauważył: – Są miejsca, gdzie przygotowanie całej struktury koncertowej jest niemożliwe. Dlatego od bardzo dawna nie występuję na południu, chociaż kocham tamtejszą publiczność i jej ciepło – wyjaśnił.
– Kiedy jedzie się za granicę, miejsca koncertu są przygotowane w sposób doskonały, a potem powrót do Włoch wydaje się cofnięciem w czasie – stwierdził Eros Ramazzotti. Z goryczą przyznał: – Muzyka we Włoszech się nie liczy, ważniejszy jest mecz koszykówki lokalnej drużyny.
– A przecież można zbudować miejsca na wysokim poziomie, wystarczy pomyśleć o nowym stadionie Juventusu w Turynie, który jest wielofunkcyjny – dodał piosenkarz.
Jego zdaniem warunki organizacji koncertów należy natychmiast we Włoszech poprawić.