Marian Lichtman – kompozytor i muzyk zespołu Trubadurzy: – Była to wyjątkowo barwna postać, człowiek Renesansu. Znakomicie śpiewał, malował, był nieprawdopodobnie inteligentny, błyskotliwy, był duszą towarzystwa. Na pewno będzie go nam bardzo brak.

Reklama

Lichtman odkreśliła, że Bogusław Mec miał charakterystyczny głos. W latach 70. mówiło się, że to jedyny artysta, który śpiewa po polsku, ale z amerykańską manierą. – Jego kilka wykonań, interpretacji już przeszło do historii – dodaje.

– Wydaje mi się, że otaczał się wspaniałymi ludźmi, był kreatywny do końca, ale nie wygrał z tym "potworem". On się nigdy nie poddał, a najlepszym lekiem dla niego była muzyka. To wielka szkoda i jest mi bardzo przykro – mówi Marian Lichtman.

Krystyna Giżowska, która w latach 80. nagrywała wspólnie piosenki i koncertowała z Bogusławem Mecem podkreśliła, że ta wiadomość była dla niej wielkim zaskoczeniem. Przyznała, że choć w ostatnich latach rzadziej spotykali się na wspólnych koncertach, to jednak mimo wszystko bardzo się przyjaźnili i odwiedzali dosyć często.

Giżowska tak wspominała ostatnie urodziny artysty w styczniu tego roku. – Było mnóstwo przyjaciół, wspaniała atmosfera, wspominaliśmy, śmialiśmy się. Boguś nawet nie chciał się rozstawać, był w wyjątkowej kondycji. Byliśmy szczęśliwi, że tak się czuje. Wiedzieliśmy, że walczy z tą chorobą już bardzo długo, że są wzloty i upadki. Ale myśleliśmy, że sobie z tym mimo wszystko po raz kolejny da radę, że znowu pojedzie na koncert – mówi piosenkarka i podkreśla, że oboje mocno się zżyli w latach 80., gdy wspólnie nagrywali piosenki i koncertowali pod hasłem "Bogusław Mec - Krystyna Giżowska". Później dołączyli do nich przyjaciele – Ada Rusowicz, Wojciech Korda czy Andrzej Rybiński. – Wspólne koncerty, wspólne piosenki, nagraliśmy parę duetów. Myśmy się bardzo lubili i nam się ze sobą wspaniale śpiewało. Myśmy, że sobą spędzali wtedy więcej czasu niż z rodziną. To są przyjaźnie na całe życie – dodaje Giżowska.

Przyjaciel artysty, piosenkarz i kompozytor Krzysztof Cwynar uważa, że Bogusław Mec potrafił malować utwory muzyczne. – Malować jak tylko potrafią ludzie bardzo wrażliwi i nieujarzmieni. On miał swój styl, swoje spojrzenie i jeszcze Bóg dał mu barwę głosu, taką nie do podrobienia – mówi Cwynar.

Według niego, Mec przy całej swojej nonszalancji plastyka, wiecznego studenta i z ideą patrzenia na życie z "przymrużeniem oka", był perfekcjonistą. – Pracował nad repertuarem w taki sposób, żeby nie robić byle czego. Za to go bardzo ceniłem, że warsztatowo jest bezbłędny. Natomiast był tak szalony prywatnie, że nie wiedziałem jak może zebrać się w sobie, żeby rzeczywiście narzucić sobie taką dyscyplinę wykonawczą – zaznacza.

Bogusław Mec – piosenkarz, kompozytor i artysta plastyk – zmarł w niedzielę rano w szpitalu w Zgierzu, po ciężkiej i długiej chorobie. Miał 65 lat. Jego największe przeboje to m.in. "Jej portret", "Na pozór", "Zgubiłem się" i "Mały, biały pies".