Bierze pan udział w kolejnym muzycznym show TVP 2. Co spowodowało, że przyjął pan tę propozycję?

Andrzej Piaseczny: Proszę się nie martwić. Nie wejdzie mi w krew występowanie we wszystkich muzycznych programach, choć cały czas mam nadzieję, że "The Voice of Poland" wróci na antenę. Biorę udział w "Bitwie na głosy", ponieważ muzyka jest moją profesją. Nie występuję w programach, gdzie trzeba tańczyć czy jeździć na łyżwach. Od ponad 16 lat muzyka jest moim życiem i miłością, dałem się więc namówić, żeby dzięki "Bitwie na głosy" poznać kilkoro ludzi z mojego regionu i po prostu pobawić się. To jest oczywiście rywalizacja, ale na wesoło. Radość musi nami powodować, bo jeżeli damy się wbić w cugle wyścigu, to przegramy już na starcie.

Reklama

Śledził pan poprzednie edycje "Bitwy na głosy"?

Jestem marnym telewidzem. Widziałem kilka odcinków, ale nie śledziłem tego programu co tydzień. Jednak to, co spodobało mi się najbardziej w tym programie, to niesamowita radość uczestników, która działa na widzów.

Przeprowadził pan już castingi do swojej drużyny?

Reklama

Tak. Wybrałem już 16 osób z regionu świętokrzyskiego. Próby rozpoczniemy na początku września. Na razie określiłem repertuar. Za chwilę się spotkamy i to praca pokaże, na ile potrafimy się cieszyć i bawić muzyką.

Jakie szanse zaistnienia mieli młodzi muzycy, gdy pan zaczynał karierę?

Reklama

To były inne czasy. Nie było programów typu talent show, ale braliśmy udział w licznych festiwalach. Szczytem było znaleźć się na koncercie debiutów festiwalu opolskiego. To także mam za sobą. Mój udział w tym koncercie nie przyniósł żadnego sukcesu. Dlatego uważam, że warto robić swoje i ulegać własnej fascynacji, mimo tego, że czasem można się potknąć.

Jakiej muzyki słucha pan w wolnych chwilach?

Bardzo różnej. Nie jestem w stanie określić jednego gatunku. Słucham muzyki soul, a czasem nawet rapu. Fascynuję się muzyką poważną, chodzę do opery, a czasem na balet. Uważam, że jeżeli ktoś fascynuje się muzyką, to nie może opierać się niczemu, co jest na rynku.

Estrada jest pana miejscem od wielu lat. Śpiewał pan dla niejednej publiczności. Jak ją pan ocenia? Słuchacze się zmieniają?

Na pewno, ale przede wszystkim zmieniam się ja i mój stosunek do publiczności. Dziś gram wiele udanych koncertów, natomiast kiedyś bywało różnie. Gdy wychodziłem na scenę, trema mnie zżerała i nie wiedziałem jak zostanę przyjęty. Dziś, po 20 latach pracy, wiem, że mam tak różny repertuar, że mogę zainteresować nim różnoraką publiczność. Jednak nie ma pewniaków. Koncert nie jest wyreżyserowanym spektaklem. Może wydarzyć się wszystko.

Patrząc z boku na swoją wieloletnią karierę, myśli pan, że mógłby zmienić coś w przeszłości lub inaczej zaplanować przyszłość?

Przyszłość to kwestia planów, które rodzą mi się w głowie i na bieżąco je realizuję. Natomiast wszystko, co zrobiliśmy w życiu, doprowadziło nas do dnia dzisiejszego. Dlatego powinniśmy wyciągać wnioski i żyć dalej.

Andrzej Piaseczny – polski wokalista, autor tekstów i aktor. Były członek zespołu Mafia, współpracował także z Robertem Chojnackim. Na swoim koncie ma wiele solowych płyt, które niejednokrotnie pokryły się platyną. Występuje na licznych festiwalach muzycznych, m.in. w Opolu i w Sopocie. Od 2008 roku współpracuje z Sewerynem Krajewskim. Artyści już przygotowują kolejną płytę. Tym razem będą to piosenki świąteczne. Od września 2012 roku fani artysty będą mogli oglądać Andrzeja Piasecznego w programie "Bitwa na głosy", gdzie artysta poprowadzi jedną z drużyn walczących o wygraną.