10 lat temu piosenkarka koncertowała po świecie w ramach trasy "Stripped" wraz z Justinem Timberlakiem. Kiedy w międzyczasie przytyła, szefowie wytwórni uciekli się do emocjonalnego szantażu. – Podczas promocji "Stripped" znudziło mi się bycie chudą, białą dziewczyną – tłumaczy Christina Aguilera. – Mam korzenie ekwadorskie, ale ludzie zawsze chcieli we mnie widzieć szczuplutką, białą kobietę z niebieskimi oczami. Kiedy po powrocie z trasy pokazałam się w wytwórni, szefowie załamali ręce. Byłam grubsza o jakieś 7 kilo. Natychmiast zwołali specjalne posiedzenie, podczas którego dyskutowali na temat mojej wagi. Mówili mi, że te dodatkowe kilogramy wpłyną nie tylko na mnie, ale i na życie producentów, reżyserów teledysków, nawet Justina Timberlake'a, który wówczas ze mną koncertował. Argumentowali, że gruba piosenkarka nie sprzeda płyt ani biletów na koncerty i że przeze mnie wiele ludzi straci pracę. Byłam wtedy młoda, więc raz dwa schudłam i na czas trasy "Back to Basics" wyglądałam już jak wykałaczka. Dziś jestem bardziej świadoma i umiem walczyć o swoje. Podczas pracy nad nową płytą, "Lotus", powiedziałam ludziom z wytwórni: "Pracujecie z grubaską, pogódźcie się z tym i przyzwyczajcie się wreszcie". Muszę im przypominać, że nie jestem ich własnością, a moje ciało należy wyłącznie do mnie.

Reklama

Krążek "Lotus" ukaże się 13 listopada. Poprzednie dzieło Aguilery to "Bionic" z czerwca 2010 roku.