Przybyłe z całych Włoch fanki słynnej piątki, bijącej rekordy popularności na świecie, praktycznie sparaliżowały miasto. Podczas gdy 15 tysięcy szczęśliwców zdołało wejść do Areny z biletami, sprzedanymi przed paroma miesiącami w ciągu niespełna godziny, kilka tysięcy osób stało pod starożytnym amfiteatrem słuchając koncertu One Direction i błagając na próżno organizatorów o zgodę na wejście.

Reklama

Wielbicielek boysbandu, które otoczyły Arenę, znaną przede wszystkim z wielkich spektakli operowych, nie spłoszyły nawet przechodzące nad miastem ulewy.

Przez wiele godzin, poprzedzających wieczorny koncert pod amfiteatrem dochodziło do scen zbiorowej histerii, płaczu, euforii i wrzasków rozpaczy. Łzy wylewali także ci, którzy dowiadywali się, że "koniki" oferują bilety za kilkaset euro.

Na scenie zaś Liam Payne, Harry Styles, Louis Tomlinson, Zayn Malik i Niall Horan nie zawiedli publiczności oferując doskonały pod każdym względem występ – przyznają gazety w relacjach. Szał na widowni wybuchł natychmiast, gdy zabrzmiały pierwsze nuty ich przeboju z pierwszej płyty "Up Al Night".

Udało im się powiedzieć po włosku tylko kilka słów: "ciao belle" i "grazie mille". Do włoskich serc trafili jednak w inny sposób: zaśpiewali szlagier "That's amore" Deana Martina, który wywołał entuzjazm publiczności.

Włoskie gazety analizują fenomen popularności zespołu, który sprzedał kilkanaście milionów płyt. Przypomina się, że jego teledyski na YouTube miały ponad półtora miliarda wyświetleń. Młodzi Brytyjczycy nazywani są "złotymi chłopakami" – wartość rynkową One Direction oszacowano na 155 milionów dolarów. Włochy są jednym z krajów, gdzie mają najwięcej fanów. Jedna z włoskich stacji telewizyjnych od kilku tygodni, w związku z tournee, nadaje filmy o zespole, największym światowym odkryciu brytyjskiej edycji programu "X Factor".