– Tak, jestem uzależniona od marihuany – przyznała Lady GaGa. – Pomaga mi walczyć z lękiem i stresem. To taka forma samoleczenia. Był czas, kiedy paliłam po 15-20 jointów dziennie, bez tytoniu. Żyłam wtedy w zupełnie innym, psychodelicznym świecie, cały czas byłam otępiała, bo tego chciałam. Miało to sporo wspólnego z bólem w biodrze. Nie wiedziałam, skąd się wziął, a dokuczał mi bardzo, poza tym miałam wtedy depresję, która też nie wiem skąd się wzięła. Prawda jest taka, że byłam już uzależniona od wielu różnych substancji, szczególnie przez ostatnie siedem lat. Trudno jest być sławną. Z jednej strony ma się cudownych fanów, ale trudno jest oddawać siebie światu, kiedy nie jest się do końca szczęśliwym, i udawać, że wszystko jest w porządku. Ja też jestem człowiekiem, zdarza mi się załamać, a ludzie z jakiegoś powodu myślą, że jestem superkobietą, która nigdy się nie poddaje. Chciałabym dojść do momentu, w którym nie będę musiała już palić marihuany, aby coś stworzyć, aby czuć się pewnie. Niestety, teraz tego potrzebuję, to taki błąd w moim życiu, który mi się przydarzył. Czy umiem być dobra bez trawki™? Wiem, że umiem, ale muszę to sobie udowodnić.

Reklama

11 listopada ukazał się nowy album Lady GaGi, "Artpop".