– W pewnej chwili zacząłem się zastanawiać, czy nie straciłem "tego czegoś" – tłumaczy Sting. – Okazało się jednak, że muszę po prostu przestać pisać o sobie. Odkryłem to po jakimś czasie. "Okej, opowiem teraz historię jakiejś innej osoby". Otworzyłem się i piosenki zaczęły wypływać ze mnie jak z bijącego źródła. To takie proste.
Album "The Last Ship" ukazał się we wrześniu tego roku.